19 grudnia 2008

szczekanie nad ranem

Porankowa rodzina miewa różne szalone pomysły, więc nikogo nie zdziwi fakt, że dziś Porankowi grali w Jasełkach. Konkretnie zaś: Porankowa Panieneczka grała rolę Jezusa (trochę podrośniętego, ale cóż), Porankowa Mama robiła za Maryję, Porankowa Panienka miała rolę pastuszka, a Hetman-Dziad wcielił się w postać Józefa, jako że Porankowy Tata nie jest stworzony do publicznych wystąpień i miał się wyżyć jako fotograf. Jasełka rozpoczynały się o godzinie 9:00 w szkole Hetman-Dziada, która mieści się nieopodal. Żabi skok. No ale...
O 4:00 Porankowa Panienka, jak na czuwającego pastuszka przystało, przetarła (najprawdopodobniej) oczy i zaczęła śpiewać.
- Elucha, idź spać... Środek nocy, kobieto - rzekła Porankowa Mama modląc się w duchu, by dziecię starsze nie obudziło dziecięcia młodszego.
- Idzie, idzie, idzie... Bam! - Dało się słyszeć w odpowiedzi, bo Porankowa Panienka akurat miała wizję reżyserską i zmuszała swoją żabę-przytulankę do odegrania drastycznej sceny upadku ze ściany łóżeczka. Na szczęście po "bam" nastała krótka cisza. Cisza ta nie trwała jednak długo.
- [odgłos jakby szczekania]
- Elka, spać! - mruknęła Porankowa Mama, a dziecko posłuchało.
Około 6:00 to samo dziecko zostało rzucone przez Porankowego Tatę na poduszkę tuż obok głowy Porankowej Mamy. Porankowa Mama uznała, że ma jakieś zwidy i się przeturlała na drugi bok, a tam... a tam napotkała dziecko młodsze rozwalone w rozkosznym śnie jak rozgwiazda. Pogrążona jeszcze w półśnie Porankowa Mama rzuciła w przestrzeń:
- A teraz co znowu?
- A nic, ma katar jak diabli i nie będzie już spać - odrzekł Porankowy Tata i razem z resztą rodziny (poza Porankową Panienką, która zajęła się ubieraniem lali) udał się na jeszcze krótkie widzenie do Morfeusza - bardzo krótkie, bo musiał mieć oko na dziecko (to za karę za ten rosół!)
O 7:38 (dokładnie) Porankowa Mama zerwała się z łóżka dziabnięta w oko przez poważnie zakatarzone dziecko starsze:
- Matko, przecież my za godzinę mamy być w szkole! Gdzie Ulka?
- Pi - odpowiedziała Porankowa Panienka pociągając nosem.
- Jak śpi? O tej porze? Elka, idź obudź siostrę!
Tak, zdecydowanie przejaw miłości matczynej w stronę pięciomiesięcznego dziecka... Porankowa Panieneczka musiała zostać obudzona dość drastycznie, bo wdzięki starszej siostry nie pomogły. W ciągu dwudziestu minut obie porankowe kobiety był gotowe do wyjścia, a Porankowy Tata wraz z niedoszłym pastuszkiem postanowili zostać w domu i leczyć katar.
Była 8:05, gdy Porankowa Mama stanęła pod drzwiami windy. O 8:07 wrzasnęła do Tego-Co-Rosół-Wylał:
- Ta cholerna winda nie jedzie!
Rozkosznie, prawda? Tylko sobie w łeb dać - od rana wszystko nie tak.
- A to szczekanie w nocy było fajne, nie? - rzucił dla odprężenia Porankowy Tata, gdy ubierał buty, by znieść wózek na parter.
- Szczekająca o 4 rano Elka nie jest dla mnie fajna - burknęła Porankowa Mama.
- Jaka Elka? To nie była Elka.
- Jak nie Elka to kto?
- Żaba.
- (Are you kidding me?) Jaka żaba? Nasz Aborygen?
- No. Ale to jeszcze nic, jak podrosną to będą głośniej kumkać!
Że tak zapytam: czy szczekająca żaba może być podstawą rozwodu????

Jasełka się udały, na marginesie. Porankowa Panieneczka vel Jezus była rewelacyjna.
(dopełnienie relacji z Jasełek w komentarzu - autor: Hetman-Dziad)

3 komentarze:

  1. Jakby to powiedzieć... Relacja ciut niepełna jest, gdyż:
    1. Pastuchem (jakoś trudno zdrabniać...) miała być też Hetman-Baba, dyskretnie pilnująca w szopie pastuszka w osobie Porankowej Panienki... Tej roli życia ze względów oczywistych zagrać nie mogła... A szkoda, bo obie mogły wnieść powiew szczególnej niecodzienności do szarej rzeczywistości szopy betlejemskiej...
    2. Porankowa Panieneczka - co z przykrością stwierdzić trzeba - skopała swoją rolę... W scenariuszu były słowa Józefa (czyli Hetman-Dziada): "... Spocznij Maryjo, mały Jezus śpi...", gdy tymczasem tenże Jezus w osobie Porankowej Panieneczki (wyraźnie zainteresowanej otoczeniem) nie tylko nie spał, ale wręcz wierzgał w szale eksploracji świata tego... Józef wypowiedział więc słowa następujące: "...Spocznij Maryjo, mały Jezus... Hmmmmmm.... BĘDZIE spał..."... A Porankowa Panieneczka sobie wierzgała przy melodii "Lulajże Jezuniu"...
    3. Nie został wykorzystany żłóbek... W zamierzeniach było, że Porankowa Panieneczka vel Jezus, będzie wyjściowo leżała nieruchomo w żłóbku. Nic z tego! Gdy już naprawdę trzeba było ją do tego żłóbka położyć (by zobrazować konkretem słowa kolędy "siankiem je okryła"), nawet anioły nie odważyły się okryć "PP vel J" siankiem. Istniała obawa, że Porankowa Panieneczka to sianko po prostu zeżre...

    Generalnie impreza się udała... Najbardziej sesja zdjęciowa na końcu, gdy wszyscy wyrywali sobie Porankową Panieneczkę w celu uwiecznienia...

    Ze mną nikt nie chciał mieć zdjęcia... Dlaczego? Nie wiem... Wyglądałem tak samo głupio jak zwykle - może dlatego?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakby to powiedzieć: "klu" postu było szczekanie... więc jakby to powiedzieć Jasełka były w tle. No i jakby to powiedzieć: nie można mieć wszystkiego! Ale wraz z powyższym komentarzem post się wydłużył i obraz jest teraz pełen :)
    A wyglądałeś jakby to powiedzieć... uroczo :D w końcu stroje były z Teatru Wielkiego, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie! I kto to powiedział, że życie jest szare i nudne? Muszę obejrzeć zdjęcia :) i te Wasze żaby podejrzane... :D

    OdpowiedzUsuń

Daisypath Christmas tickers