25 lutego 2013

religijne rozmowy rodem z Kiepskich

Zanim zacytuję dialogi wieczorne, uprzejmie wyjaśniam, że jesteśmy rodziną wierzącą i praktykującą. To tak, żeby nie było, że robimy sobie jaja z katolicyzmu. A zatem...

Dialog z Glorią Młodszą:
- Młoda, którą bluzkę ubierasz jutro? Taka może być? - pokazuję jej bluzkę z miśkiem.
- Nie - odpowiada stanowczo dziecię.
- A ta? - pokazuję następną.
- Hmmm... - Gloria myśli.
- Ty nie myśl, bo jest późno. Decyduj się - ponaglam.
- Hmmm... 
- Młoda, tempo - znów ponaglam, a dziecię warczy ze złości.
- Żałuję za me złości - mówi pod nosem. - Żałuję za me złości dla twej miłości.
- Młoda, to nie jest odpowiedź. Idziesz w tej bluzce. Zdecydowałam za ciebie.
- NIE, nie idę - warczy młoda. - I żałuję za me złości jedynie dla twej miłości. Bo teraz się złoszczę! - rispostuje dziecię.


Dialog z Glorią Starszą:
- Mama, chodź tu szybko! - woła Starsza z łózka. - Jezusa widzę!
- Że co?
- Jezusa widzę. Tam jest - pokazuje na ślady i cienie na suficie. - Wczoraj go tu nie było. Skąd się wziął?
- To nie Jezus - woła z kuchni Ślubny. - Nie widzisz, że to matka boska ... (tu pada nasze nazwisko)? Sam ją malowałem!

I tu szczęka i ręce opadają, a oczy się zamykają. Jak się pozbieram i skończę szaleńczy bieg przez miesiąc luty to skrobnę o:
- Walentynkach w towarzystwie Pomelo (tego słonia, nie owocu),
- zimie, która nas zatokowo rozłożyła,
- zapisach do szkoły i drzwiach otwartych,
- naszym nowym oknie, które się okazało o 30cm za małe niż wykuta dziura w ścianie...



Daisypath Christmas tickers