18 czerwca 2008

Euro

Piłka nożna to ostatnio temat z pierwszych stron gazet - wszystko przez Euro 2008. A jako że emocje opadły i (jak to ktoś elegancko skomentował w Szkle Kontaktowym) wyszliśmy... wprawdzie nie z grupy, ale z Euro, można do tematu nawiązać.

Nauczeni doświadczeniem z walk bokserskich (patrz post o Adamku i "zajebaniu w mordę") porankowa rodzina w napięciu czekała na wieczory, gdy mecze na Euro rozgrywać będzie Polska. Czekała i się nie doczekała, bo w porankowym bloku zawisły jedynie flagi Tyskie i tyle o Euro słyszano. Zero okrzyków, zero emocji, zero wulgaryzmów pod adresem sędziego Webba - głucho i cicho. No cóż... (tu na marginesie porankowa rodzina pragnie wyrazić swoje zdziwienie aferą, jak rozegrała się z udziałem sędziego Webba. Bo to trochę przypomina sytuację: jak Kali ukraść krowa to dobrze, jak ktoś Kalemu ukraść - źle, nie sądzicie?).
Patrząc jednak na powyższe z nieco innej strony, brak rozentuzjazmowanych kibiców tylko cieszy. Porankowi rodzice łudzą się bowiem, że współlokatorzy podeszli do zagadnienia Euro w sposób dalece sportowy i z godnością przyjęli przegraną polskiej reprezentacji zamiast psychicznie gnębić zawodników oraz trenera. Szczerze współczujemy polskim zawodnikom, bo nikt nie potrafi dostrzec sukcesu, jakim był sam fakt dostania się na (do?) Euro. Ludzie (w sensie: kibice), czy wam się poważnie wydawało, że Polska ma szanse być mistrzami Europy? Ambicje ambicjami, ale realistą trzeba być.

A żeby nie było, że porankowa rodzina w ogóle się piłką nożną nie interesuje, w załączeniu zdjęcie Porankowej Panienki, która "śmiga na meczyk" w piaskownicy :-) Normalnie, ostatnio trudno zrobić temu dziecku zdjęcie w bezruchu...

5 czerwca 2008

wózek


Oto historyczny wózek Porankowej Panienki, który był bohaterem dotychczasowych postów. Przecudny bolid, który za żadne skarby nie zamierzał wejść do windy porankowego domu i trzeba się było mocno nagimnastykować, żeby wyjść z nim na spacer. Ale gimnastyka zawsze była tego warta, bowiem spacer z takim wózkiem to sama przyjemność - wózek dosłownie sam się prowadził, nie straszne mu były uroki polskich dróg, a dziecię miało w nim tyle miejsca, że mogło ze spokojem zaprosić kumpla do zabawy.

Z wózkiem tym jednak porankowa rodzina musiała się pożegnać - w niedalekiej przyszłości trzeba będzie logistycznie rozpracować wychodzenie na spacer z dwójką względnie małych dzieci i w perspektywie tej nie ma miejsca na dodatkowe zmaganie się ze składaniem i rozkładaniem wózka, który do windy w normalny sposób wejść nie chce. Wózek został więc sprzedany.
Kłopot jednak został, bo przecież jakimś wózkiem dzieci poruszać się muszą. Porankowi rodzice podjęli więc decyzję, że czas kupić nowe wózki - spacerówkę dla Porankowej Panienki oraz wózek dwufunkcyjny dla potomka nr 2. Rzecz w tym, że porankowi rodzice od zawsze mieli swoje fanaberie i uparli się, że znajdą takie wózki, które sprostają ich wymogom (czyt. będą choć trochę zbliżone do wózka, który został sprzedany) a zarazem bez trudu wjadą do windy. Mało kto wierzył, że się uda - wózek z zawieszeniem na skórzanych paskach, na pompowanych kołach, który ma szerokość mniejszą niż 60cm??? Taaak...
No ale, porankowi rodzice rzadko kiedy się mylą, moi drodzy :-D I w ten oto sposób wczoraj, koło godziny 1 popołudniu do porankowych drzwi zadzwonił kurier, który przytaszczył piękny wózek dwufunkcyjny spełniający wygórowane wymagania porankowych rodziców. A że wózek okazał się być lepszy niż można było przypuszczać, oficjalnie go reklamujemy - TWD Collection, sprzedawany na Allegro przez firmę Skrzat z Kłobucka. Cena powalająco niska jak na wózek tej jakości, przesyłka ekspresowa, wózek ładniejszy niż na zdjęciach, masa kieszeni, kieszonek i innych bajerów, gratisowo folia przeciwdeszczowa i moskitiera. A co najlepsze, Porankowa Panienka w nim usiadła i odmówiła wyjścia. Trzeba będzie rozpracować sposób na to, by zechciała się przesiąść do swojego nowego wózka, jak tylko urodzi się potomek nr 2... (spacerówki Porankowej Panienki jeszcze nie reklamujemy, bo jeszcze nie jest kupiona i na 100% pewności nie ma, że jest ok...).
Teraz zaczynamy nowy rozdział w historii opowieści wózkowych :-)


***

a z zupełnie innej beczki - Porankowa Mama poleca do przeczytania: pedagog: Upadek dobrych obyczajów Jakże to prawdziwe...

1 czerwca 2008

nieco sarkastycznie, ironicznie i znów pod prąd...


W tym miejscu miał dziś być post o tym, jak to Porankowa Mama znowu idzie pod prąd i zamierza się narażać społeczeństwu, bo uważa, że jeden dzień dobroci dla dzieci w roku to przejaw totalnej hipokryzji i ogólnie rzecz biorąc Dnia Dziecka jako tako nie świętuje w szczególny zamerykanizowany sposób, ale jako że post wymagałby znowu dania upustu emocjom i diabli wiedzą, na czym by się skończyło, Porankowa Mama postanowiła dać sobie spokój.
Dziś zatem kolejne zdjęcie poglądowe z serii "w pogoni za..." (zdjęcie prezentuje tył Porankowej Panienki, bo tylko tyle była w stanie zauważyć Porankowa Mama zanim się zorientowała, że dziecię nie zamierza wyjść z tej strony tunelu, po której czekała i zostało wykonane na wczorajszym festynie w zaprzyjaźnionej szkole).
Dziś także życzenia dla wszystkich dzieci, by dorośli dookoła nich zmądrzeli i zachowywali się tak, jak w Dzień Dziecka przez cały rok, czyli pamiętali o tym, że dzieci potrzebują rozumnej miłości, opieki i wychowania oraz zainteresowania nie tylko 1 czerwca.

A na marginesie - dziś od rana w radio i w telewizji podawane są głównie wiadomości typu: 8-letnia dziewczynka przygnieciona przez ciągnik, ciało 14-latka wyłowione z jeziora, 13-latek znaleziony martwy, 65-letni wędkarz utopił się w jeziorze, iluś tam żołnierzy zginęło w Afganistanie itp. itd. Czy nie dzieje się nic miłego na Ziemi?
Daisypath Christmas tickers