27 listopada 2007

historia z umową w tle - akt I

No i stało się. Porankowy Tata, brnąc w zacinającym śniegu, wręczył wczoraj konsultantowi dużej firmy telekomunikacyjnej wypowiedzenie umowy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, święta Bożego Narodzenia porankowa rodzina spędzi rozkoszując się ciszą i wolnością od telefonów od "numeru prywatnego".
Duża firma telekomunikacyjna robiła podchody chcąc za wszelką cenę zatrzymać klienta u siebie. Oferowano nam niższy abonament (z kosmicznymi cenami za połączenia), oferowano super promocje, próbowano wmówić, że w obecnych czasach telefon stacjonarny jest konieczny. Ale Porankowy Tata był nieugięty. Po pół godzinie wrócił do domu trzymając poświadczenie przyjęcia wypowiedzenia umowy i z ulgą zasiadł do obiadu, który został podany z równie dużą ulgą ze strony Porankowej Mamy.
Oby to był koniec historii z umową w tle... Oby, bo czytając niektóre opowieści na forach internetowych, można się spodziewać niezłych przebojów.

A poza tym w porankowym domu nadal wesoło. Porankowa Panienka biega na dwóch nogach odkrywając uroki świata, nastrój przedświąteczny zaczyna się udzielać, wszyscy są radośni, mimo nawału obowiązków i w ogóle życie jest piękne. Czego chcieć więcej?

22 listopada 2007

historia z umową w tle - uwertura

Kilka dni temu Porankowa Mama (która jest rozłożona na łopatki przez dziwną chorobę ala grypa, która odchodzi i powraca i nikt nie wie, co to za g...) w ramach rozrywki odebrała telefon od "numeru zastrzeżonego" i wyraziła zgodę na przybycie do porankowego domu konsultanta telewizji kablowej.
Konsultant przybył wczoraj o umówionej godzinie i wykazał się wysoką kulturą dzwoniąc wpierw na komórkę Porankowego Taty z potwierdzeniem swego przybycia. Przybył, rozłożył papiery, czym uradował Porankową Panienkę i przedstawił ofertę połączenia telefonu, telewizji i internetu w jeden pakiet za niższą cenę niż obecnie. Porankowa Panienka przyklasnęła radośnie, porankowi rodzice uznali, że oferta jest całkiem do rzeczy (zresztą wcześniej byli nią zainteresowani, ale jakoś zawsze za daleko było do punktu obsługi klienta) i po godzinie konsultant opuścił porankowe mieszkanie zadowolony z podpisanej umowy, a porankowa rodzina została z kartonami z nowym modemem i dekoderem do telewizji cyfrowej w ręce. Oficjalnie kruczków nie ma, ale...
...ale Porankowa Mama już węszy pewną trudność związaną z faktem, że porankowi rodzice zdecydowali się na zmianę numeru telefonu stacjonarnego. Kuszącą perspektywą jest, że oto w porankowym domu nie będzie na wyświetlaczu telefonu pojawiał się "numer prywatny" łączący z miłą panią dzwoniącą z ofertą sweterków z kaszmiru czy ściereczek z mikrofibry, które są nieodzownie konieczne. Szkopuł w tym, że aby zmienić numer telefonu stacjonarnego trzeba wypowiedzieć umowę pewnej duuużej firmie telekomunikacyjnej, a jak się daje wywnioskować z wielu postów na forach internetowych, firma ta nie lubi, gdy się z niej rezygnuje i jest bardzo upierdliwa, a wręcz niegrzeczna w takiej sytuacji. Cóż, porankowi rodzice są zdecydowani. Pismo jest już przygotowane i jutro zostanie zaniesione do siedziby owej firmy. Opiszemy już jutro ciąg dalszy historii z umową w tle.

19 listopada 2007

scenki porankowe

- Czy to pani jest tą miła panią, co to do każdej paczuszki przyprawy przykleja gratisową zupkę? - Porankowa Mama zagaiła hostessę z piskiem opon wózka sklepowego przybywając do działu z przyprawami.
- Tak - odpowiedziała niepewnie hostessa.
- I to u pani był przed chwilą mój mąż, co to wziął tylko 5 gratisów, mimo że miał w koszyku o wiele więcej przypraw?
- Tak - odpowiedziała co raz bardziej niepewnie hostessa.
- I poważnie jest pani gotowa przykleić do każdej paczki moich przypraw gratisową zupkę?
- Tak...
- No to pięknie. Mąż się nie zna. Proszę przyklejać! - i Porankowa Mama podała hostessie naręcze paczek z przyprawami, a ta ambitnie zabrała się za przyklejanie. W ten oto sposób porankowa rodzina wzbogaciła się o 17 zupek firmy K****, które nie wiadomo, kiedy zostaną zjedzone (i czy w ogóle)...

***


- Córka, a co ty tam trzymasz? - ze zdziwieniem zapytała Porankowa Mama Porankową Panienkę, gdy skręcała z nią do działu dziecięcego. Porankowa Panienka szczerząc 6 zębów w odpowiedzi podała Porankowej Mamie polarowe spodnie.
- A skąd ty masz te spodnie, kochana? - zapytała ponownie Porankowa Mama, a wiedząc, że i tak nie usłyszy odpowiedzi, sama rozejrzała się po okolicy. Nieopodal stał kosz z promocyjnymi ubrankami dla dzieci. Zerknęła na spodnie trzymane przez Porankową Panienkę - kolor może być (żółte), polar dobrej jakości, rozmiar się zgadza (80), cena też przystępna, bo tylko 9,90...
- Hmmm, weźmiemy. Jak trafisz na coś jeszcze, to daj znać. Tylko nie bierz sama, bo nas przy bramce ochroniarze złapią - wymownie zwróciła się do córki Porankowa Mama, a ta w odwecie pokazała rząd śnieżnobiałych zębów i palcem wskazała kaszkę na dobranoc. Też z promocji...

***


- Trzymaj się szuflady, zaraz wracam - Porankowa Mama ustawiła Porankową Panienkę przy szufladzie kuchennej i poszła odebrać telefon. Wzięła słuchawkę, odwróciła się na pięcie i wróciła do kuchni przekonana, że dziecko zastanie tam, gdzie je zostawiła. No cóż...
- Przepraszam, zadzwonię za chwilę - powiedziała i odłożyła słuchawkę - Elżbieto, co ty u licha robisz? - zapytała ze zdziwieniem widząc córkę siedzącą na otwartych drzwiach zmywarki i zawzięcie majstrującą przy ruchomych częściach. - Jak tyś tam wlazła? Złaź kobieto zanim będziesz cała mokra. Do zmywarki ładujemy brudne naczynia, nie brudne dzieci - i z tymi słowami zestawiła dziecię na podłogę. Porankowa Panienka odwróciła się radośnie na kolanie i poczłapała do pokoju. Wróciła chwilę później niosąc łyżeczkę, którą z uśmiechem wcisnęła w koszyk na sztućce znajdujący się w zmywarce. Następnie klapnęła na podłodze i sama sobie zaczęła bić brawo...

***


- Elżbieto, czy masz coś wspólnego ze zniknięciem mojej bielizny? - zapytała Porankowa Mama Porankową Panienkę pewnego ranka. Córka udała, że nie słyszy, więc Porankowa Mama zaczęła po kolei otwierać szuflady w szafie. W trzeciej z kolei, gdzie powinny znajdować się sweterki Porankowej Panienki znalazła całą swoją bieliznę.
- Elżbieto, wytłumacz się - zwróciła się Porankowa Mama do córki pokazując jej zawartość szuflady. Porankowa Panienka z radością podeszła do szuflady, zajrzała do środka i zaczęła energicznie przekładać bieliznę mamy do szuflady piętro niżej.
Jakiś czas później, Porankowy Tata powitał Porankową Mamę wręczając jej telefon komórkowy z nakręconym filmem, na którym to Porankowa Panienka łazi na czworaka z biustonoszem na plecach...

Daisypath Christmas tickers