28 grudnia 2015


Radosnego celebrowania OSTATNICH DNI ROKU 2015
w gronie bliskich, z dala od trosk, bez kalendarza
i zegarka, BEZ PRZYMUSU…

TEGO PRAGNIEMY DLA WAS
I DLA SIEBIE…
Porankowa RODZINA

7 listopada 2015

***


Jesteśmy, żyjemy, zapadliśmy w jesienny sen.

(a dyniową czcionkę można zdobyć TUTAJ - Jack O by Chloe5972)

4 sierpnia 2015

Alchemia

REKOMENDACJA: Przybijamy porankową łapkę i zdecydowanie polecamy!

Wyobraź sobie, że jesteś wszechmocny. Wyobraź sobie, że masz do dyspozycji cztery żywioły: wodę, ogień, powietrze i ziemię. Wyobraź sobie, że możesz stworzyć cały świat łącząc tylko dwa elementy - początkowo żywioły, potem żywioły i to, co z nich powstanie i tak dalej. Ale zawsze tylko dwa. Wyobraź sobie, że takich kombinacji jest (póki co) 550. A wszystko zaczyna się tylko od czterech elementów. Trudne, prawda?

A teraz wyobraź sobie, że to nie jest opis filmu fantasy, ale rzeczywista, bardzo prosta w pomyśle, genialna w wykonaniu i całkowicie darmowa gra/aplikacja. To cudo, pomysłu Jakuba Kozioła* zwie się LITTLE ALCHEMY i dostępne jest zarówno na PC, jak i na androidzie ze sklepu Google.


Trafiłam na grę przypadkiem. Przepadłam na cały wieczór, dobiłam do 400 elementów, a potem dopadły do niej dzieciaki. Wyzerowałam osiągnięcia. Musiałam przenieść się z tabletu na komórkę, a z komórki na PC... I od początku... Teraz we trzy siedzimy i główkujemy.
- Mama, kurka, jak zrobić krowę? - woła Starsza.
- A masz życie?
- Nie...
- To przepadłaś! Najpierw stwórz życie.
- Mam! - krzyczy Młodsza. - Powiem Ci, ale jak mi powiesz, skąd masz drzewo...
Ślubny patrz na nas kręcąc głową.

Grafika jest banalnie prosta przez co nie przeszkadza w grze. Autorzy zapewnili duże pole do manipulowania pierwiastkami i czytelny, alfabetycznie ułożony panel boczny. Opcje przewidują podkreślenie lub ukrycie na panelu elementów końcowych (takich, z których nic więcej nie da się zrobić). Elementy mieszamy ze sobą w bardzo prosty sposób - wyciągając z panelu i nakładając na siebie. Jeśli da się połączyć - pojawia się nowy element. Jeśli nie - gracz nadal widzi dwa nałożone na siebie elementy. Gra dostępna jest w kilku wersjach językowych.



W tej grze liczy się przede wszystkim wyobraźnia, bo nie wszystkie połączenia są adekwatne naukowo. Trzeba pogłówkować. Ziemia i ziemia? Ciśnienie! Ptak i metal? Samolot! Przepisu na czas Wam nie zdradzę :) Ale czas jest istotnym czynnikiem w tej małej alchemii. Układanka doprowadza do ułożenia nawet tak wymyślnych rzeczy, jak ninja czy jedi. Można wyjść poza granice naszej planety i zacząć tworzyć kosmos.
Na początku gry - przy pierwszym podejściu - stworzyłam istny kryminał. Bardzo szybko na panelu pojawił się pistolet, zwłoki czy zombie. Potem nagle wyskoczył alkohol, a zaraz za nim pijak... Przy drugim podejściu z łatwością stworzyłam życie, ale do pistoletu nijak dojść nie mogę... Za to młode jakoś bez problemu szybko wytworzyły napój gazowany i kawior, które nawet nie przeszły mi przez myśl, gdy ja grałam. Te 550 elementów to tylko pozornie ograniczona liczba. Rozrywka zapewniona na długie godziny!

Gra jest często update-owana. Jeśli jednak zdarzy się, że autorzy nie przewidzieli kombinacji dwóch elementów, które graczowi wpadły do głowy w czasie kombinowania, gra ma rozbudowaną stronę online oraz profil na FB i przewiduje sugerowanie nowych rozwiązań przez graczy tutaj. Z kolei, jeśli gracz jest leniwy i niecierpliwy, w sieci można znaleźć podpowiedzi, co z czym mieszać, żeby wyszło to, co chcemy. Dla każdego coś miłego!

REKOMENDACJA: Przybijamy porankową łapkę i zdecydowanie polecamy!

* Na stronie internetowej wyszczególniono wszystkich twórców gry:

Jakub Koziol (Design, UI) Łukasz Nawrot (Code) Ewa Koziol (Graphics) Marcin Bychawski (Code, Tools) Kamil Kubiak (QA) 

29 lipca 2015

dialog z sąsiadką, który nie wymaga komentarza

Sąsiadka: I co, biedaku, urlopu rodzice nie mają?
My: Mają.
S: To pewnie nigdzie nie wyjechaliście, co?
M: A nie, już wróciliśmy.
S: W lesie byliście?
M: Nie, dlaczego? Nad morzem.
S: A nie widać. Opalenizny nie macie. Pewnie lało cały czas?
M: Nie, pogoda była w sam raz.
S: Ciekawe... Mnie opalenizna po trzech dniach na czarno robi.
M: A my dużo zwiedzaliśmy.
S: Matko, a co nad morzem można zwiedzać? Też mi pomysł.

No właśnie... Co? 
Odsłona wakacyjna wkrótce.



31 marca 2015

Dziecko na Warsztat 7 - Australia

Dziecko na Warsztat - odsłona siódma: Australia
Temat przewodni: sztuka



- Nie umiem. To jest bez sensu!
Gloria starsza rzuciła pędzlem i odmówiła współpracy. Przerosły ją kropki.

- No a gdzie ta sztuka? - dopytywała z kolei Młodsza wpatrując się w ponoć przełomowe arcydzieło.
- Właśnie na nią patrzysz.
- Na te kropki? I paski? Ale tu nic nie widać... Same kropki i paski...
Sztuka nas przerosła...
By w tworzonych dziełach nie ujawniać sekretnych informacji o swoim plemieniu, artyści zrezygnowali z dokładnego przedstawiania tajnych motywów na rzecz abstrakcyjnego malowania za pomocą kropek. Dzięki temu jedynie twórca obrazu rozumiał dokładnie znaczenie każdego namalowanego elementu, a pozostali mogli podziwiać tylko estetyczną stronę malowidła. 
I tak jest po dzień dzisiejszy.

Najpierw miał być wąż. Nie byle jaki, ale tęczowy, zwany też Ngalyod. Postać mityczna kultury aborygeńskiej pojawiająca się w malowidłach i legendach. Z węża nic nie wyszło. Nie chwycił - jeszcze za bardzo odległy jest abstrakcyjnie dla "małego rozumku". Ale kropki zaciekawiły. A od kropek blisko było do Emily Kngwarreye.

Emily Kame Kngwarreye
źródło: http://www.mbantua.com.au/media/pics/site/imagecache/4/F/4FF384BE05FAAEC5227B4709AF69F827.jpg
- Jak takie małe krzaczki na pustyni - skwitowała Młodsza.
Emily malowała wykorzystując znane jej symbole do przekazania tego, co dyktowała jej wyobraźnia.
- Ale to jest trudne. Bez sensu te kropki. To oni w tej Australii nie wiedzą, że można malować pociągnięciami? I nie wiedzą, że człowiek musi mieć głowę, ręce, włosy...
Ano nie wiedzą. A może i wiedzą, ale inaczej nie potrafią. Tak jak i moje Glorie nie potrafią odrzucić pewnych "standardów" myślenia. 
No i z kropek powstały linie, a z linii już znana "Księżniczka na tle nieba". 



Bo sztuka powstaje w głowie człowieka.
I o sztuce nie można za dużo gadać. Sztuki trzeba doświadczyć, by zrozumieć. Więc kończę i idziemy oglądać kropki.

30 marca 2015

lektura

Dziecko wróciło do domu z wiadomością ze szkoły:
- Na "po świętach" mamy przeczytać pierwszą lekturę. "Zaczarowaną zagrodę".
- Super! - choć w głowie huczało "No to teraz się zacznie". Wszak do tej pory przerabiali lektury "w klasie" - częściowo czytane głośno przez panią, częściowo przez uczniów - lub w teatrze (np. wiersze Tuwima podczas spektaklu "Pan Maluśkiewicz"). Teraz trzeba będzie umieścić czytanie w grafiku książkowym - tak to się ma, jak się czyta kilka powieści na raz...
"Zaczarowanej zagrody" Centkiewiczów na półce akurat nie mamy (mamy za to "Karolcię" i już nie mogę się doczekać!) - trzeba więc pożyczyć.
Wracając z pracy przechodziłam obok mojej biblioteki z dzieciństwa. Biblioteki, która przez lata praktycznie się nie zmieniła (i to nie jest złe), a do pełni magii brakuje jej tylko czarnego kota wylegującego się na schodach prowadzących na pięterko. Biblioteki, w której słychać dzwonki powietrzne rozbrzmiewające przy otwieraniu drzwi. Biblioteki pachnącej książkami, ale nie kurzem.
- A co tam, wypożyczę lekturę - pomyślałam.
Przedstawiłam pani bibliotekarce zapotrzebowanie, dopowiedziałam, że to pierwsza lektura dla drugoklasistki. A pani... A pani rozłożyła przede mną kilka wydań "Zaczarowanej zagrody" i rzecze:
- Proszę wybrać, która pani córce będzie najbardziej pasować. Ta ma duże litery dla dzieci słabiej czytających. Ta ma literki mniejsze, ale za to obrazki ładniejsze. O, a ta bez ilustracji dla dzieci z zaburzeniami koncentracji uwagi.
Zdębiałam. Jako pedagog, zaniemówiłam. Pierwszy raz od dawna ktoś mnie tak zaskoczył.
Czapki z głów przed panią bibliotekarką!

"Zaczarowana zagroda" czeka już w kolejce do samodzielnego czytania.

28 lutego 2015

Dziecko na Warsztat 6 - Antarktyda

Dziecko na Warsztat - odsłona szósta: Antarktyda
Temat przewodni:  fauna i flora
"Gdzieś na świecie jest okolica pełna śniegu i lodu. W którąkolwiek stronę by się odwrócić, widzi się tylko śnieg i lód, lód i śnieg, śnieg i lód.

Ale jeśli popatrzy się nieco uważnie, na śniegu i lodzie można dostrzec trzy małe postacie. (...) Jeśli podejdzie się bliżej, można rozpoznać, że to trzy pingwiny. (...)
źródło: lubimyczytac.pl 
- Spójrz dookoła i opisz nam dokładnie, co widzisz.
- Śnieg - odpowiada mały pingwin w ogóle się nie rozglądając, nie jest przecież głupi.
- Co jeszcze? - dopytują się pingwiny.
- Lód.
- Co jeszcze?
- Śnieg.
- Co jeszcze?
- I lód, i śnieg, i śnieg, i lód, i lód...
- Jak myślisz, kto to wszystko stworzył?
- Bóg? - pyta mały pingwin niepewnie.
- Właśnie! - Oba pingwiny energicznie przytakują głowami.
- I co na to powiesz?

- W tej okolicy nie wymyślił zbyt wiele."
Prolog.
Są takie książki, które mają w sobie coś magicznego. Książki, do których się wraca i które można czytać na okrągło. A gdy się nagle okazuje, że te książki pasują do aktualnego projektu...

- Przecież my mamy książkę o Biegunie Południowym! Patrz! - młoda leci do mnie z zaczytaną do granic wytrzymałości okładki księgą "Wielkie poszukiwanie zwierząt" (wydanie z 1995 roku, z ilustracjami Iana Jacksona). Na otwartych stronach pingwiny, foki i inne takie tłoczą się jak na wyprzedaży.
- No i przecież Pingwiny na Arce są z Bieguna Południowego! - starsza biegnie z małą błękitną książeczką. Ach, przecudowne spotkanie o ósmej na arce...
- I Pingwiny z Madagaskaru!
- Ej, ale Madagaskar to przecież nie Biegun Południowy... To Afryka!
- Ale jest blisko, wystarczy popłynąć w dół...

(werble) Bingo!

Zadanie 1. Poszukiwanie śniegu i lodu
Wszędzie tylko śnieg i lód. Pomyśleć by można, że w naszym klimacie w lutym nic prostszego: znaleźć śnieg i lód. Nic jednak bardziej mylnego... Ale udało się - dosłownie kilka godzin pięknej zimy spadło na nas jak marzenie. Skrzypiący pod nogami śnieg, lód na stawie w pobliskim Lasku, sanki... I ludzie tłoczący się na górce jak pingwiny na biegunie...





Czy śnieg i lód są rzeczywiście takie nudne? Oto wynik przemyśleń - o dziwo zabrakło określenia lód jest zimny... :


Zadanie 2. Antarktyda i jej mieszkańcy
Powiem szczerze, że mylą mi się czasem nazwy: Antarktyka, Antarktyda, Arktyka... Z pomocą przyszła nam bardzo ciekawa strona www Stacji Polskiej Akademii Nauka na Antarktydzie, na której nie tylko znalazłyśmy wyjaśnienie wszystkich nazw, ale także dowiedziałyśmy się wiele o historii Antarktydy, o podróżach J. Cooka, o mikroorganizmach z podlodowych jezior, nawet o dinozaurach na Antarktydzie! To na tej stronie znalazłam ten piękny cytat:
„Połyskująca biel, lśniący błękit, krucza czerń, ta ziemia w słonecznym świetle wygląda bajkowo. Wzniesienie za wzniesieniem, szczyt za szczytem - spękany, jak żaden na naszej planecie, leży dotąd nie oglądany, nie tknięty ludzką stopą dziki ląd..."
                                                                                                                    Roald Amundsen
Następnie wybraliśmy się do naszego miejskiego zoo - tego starego, bo mamy dwa :) - żeby ugruntować wiadomości. W ramach kampanii na rzecz ochrony obszarów polarnych Zoo przygotowało bowiem interaktywną wystawę, dzięki której można poznać obie strefy podbiegunowe, ich mieszkańców oraz dowiedzieć się trochę na temat zagrożeń, które dotykają naszych biegunów. Było oglądanie zdjęć, czytanie informacji, karmienie foki (takiej sztucznej) i zdjęcia z pingwinem (też sztucznym)...



Przeglądając materiały dotyczące kampanii trafiłam na stronę wrocławskiego zoo, które przygotowało bardzo ciekawe opracowanie dotyczące gatunków zamieszkujących obszary polarne, tzw. zwierząt kampanii - link TUTAJ (ich drugie opracowanie, równie ciekawe, dotyczy samej kampanii i dostępne jest TUTAJ). Przedstawicielami Antarktydy zostali: lampart morski, albatros ciemnogłowy, kryl, krabojad i pingwin cesarski. To opracowanie stało się podstawą naszego "naukowego" odkrywania Antarktydy. Pięć zdjęć, pięć nazw zwierząt, pięć opisów. Myślicie, że łatwo było dopasować do siebie trzy elementy! Najłatwiej poszło z krylem i pingwinami... 


"- Cicho, jeszcze cię usłyszy - szepnęły. Bóg ma niesamowicie czułe uszy. A poza tym stworzył też nas, pingwiny. 
- No tutaj to coś mu wyraźnie nie wyszło - zauważył mały pingwin. Jesteśmy ptakami, a śmierdzimy rybami, mamy skrzydła, a nie potrafimy fruwać. 
- Ale za to potrafimy pływać!"

Zadanie 4. Ocieplenie
Zachodnia część Antarktydy ociepla się najszybciej na ziemi. Aż trudno sobie wyobrazić, że taka ogromna połać lodu może się roztopić. Zadałyśmy sobie pytanie: Co powoduje, że lód się topi? Do naszego eksperymentu wykorzystałyśmy kostki lodu, cukier, sól, cytrynę i ciepło ręki. A potem rozmawiałyśmy o tym, jak ocieplenie klimatu może wpływać na lód na Antarktydzie.





Epilog.
"Każdy z pingwinów zaczyna rozmyślać. To było tak dawno temu. Wszystko było zawsze białe. Niewyraźnie przypominają sobie śnieg. Wszędzie lśnił lód. (...) Zawsze się wiedziało, co będzie za chwilę. Mianowicie - nic. To było takie uspokajające."
źródło: lubimyczytac.pl 

Czy na Antarktydzie faktycznie jest tak nudno i przewidywalnie? Z tym pytaniem zawisłyśmy z pałeczkami nad talerzem sushi. Gloriom do gustu nie przypadło. Zjadłam sama. No dobra, podzieliłam się ze Ślubnym... Trochę... Chyba mam w sobie coś z pingwina...


O spotkaniu na arce o ósmej jeszcze Wam opowiemy, bo ta książka wymaga osobnego postu... A jeśli macie ochotę na więcej Antarktydy, kontynuujcie podróż z innymi uczestniczkami projektu Dziecko na Warsztat - klik w link pod obrazkiem:

23 lutego 2015

Dziecko na Warsztat 5 - Ameryka Północna

Dziecko na Warsztat - odsłona piąta (nieco spóźniona*): Ameryka Północna
Temat przewodni:  muzyka


*post nieco spóźniony, bo pierwotnie miał być opublikowany w styczniu. Tak jakoś co roku wychodzi, że styczeń i luty to nasz sen zimowy i opornie idzie nam publikowanie postów. Moja wena twórcza jest uśpiona, a codzienny słowotok ustępuje miejsca refleksji i cichemu przyglądaniu się rzeczywistości. Nie oznacza to, że nic nie robiliśmy w ramach warsztatów. Działo się, choć nieco inaczej niż dotąd. Na dowód mam zdjęcia zalegające na dysku. Tylko słów było brak... Na horyzoncie jednak marzec, wiosna. Budę się wreszcie do życia!

Nie wiem, czy to tylko u mnie, ale moje pierwsze skojarzenie z Ameryką Północną to Stany Zjednoczone. Zupełnie zapominam o Kanadzie i o krajach Ameryki tzw. Środkowej, która ponoć do Północnej należy, o terytoriach zależnych nie wspominając. No i niestety ten "błąd" popełniłam prowadząc Glorie na terytorium kolejnego kontynentu. Uczepiłam się Stanów. I szczerze mówiąc, od razu jak zobaczyłam temat wyprawy w ramach projektu Dziecko na Warsztat II, wiedziałam, o czym będziemy mówić. A raczej, czego będziemy słuchać. Ale od początku.

Styczeń to miesiąc w moim domu niezwykły. Odkąd pamiętam, z niecierpliwością oczekiwałam północy w Sylwestra, oczekiwałam tego pierwszego dnia "nowego życia". Z moich okien w domu rodziców nie było widać fajerwerków. Kiedy więc wybijała północ z namaszczeniem otwierałam pachnący zeszyt/kalendarz i wpisywałam datę: 1 stycznia. I zaczynałam mój pamiętnik. Kolejny tom. Aż nastał styczeń 2007 roku, gdy urodziła się nasza Gloria Starsza. Pamiętniki zamieniły się w kalendarze, które powoli znowu odzyskują swój pierwotny kształt. I tak minęło nam wspólne ostatnie 8 lat. OSIEM! Tak, Gloria w styczniu obchodziła swoje ósme urodziny.

W ten szczególny, ósmy styczeń życia Glorii, Dziecko na Warsztat II postanowiło wyruszyć do Ameryki Północnej i posłuchać jej rytmu, jej muzyki. Ruszyliśmy więc i my - żyjąc chwilą, wracając myślą do przeszłości i myśląc o przyszłości. W mojej głowie pojawiło się pytanie: Czego słuchał świat, gdy JA miałam 8 lat? Czego słuchał świat w 1988 roku? Z tym pytaniem ruszyłyśmy rodzinnie w niezwykła podróż.

Zadanie 1. Off we go!
Tradycyjnie, sięgnęłyśmy do mapy. I tej ogólnej, kontynentu. I tej politycznej Stanów Zjednoczonych. Nowy Jork? Los Angeles? Chicago? Ha, a tu Floryda! Palcem po mapie Glorie odkrywały to, o czym słyszały już wcześniej. 



Zadanie 2. It's movie time!
Z mapą przed oczami sięgnęłyśmy po coś bardziej wizualnego. Sięgnęłyśmy po FILM. Na pierwszy rzut poszedł "Kevin sam w Nowym Jorku". Tak dla zabawy. I dla pierwszego kontaktu.
źródło: filmweb.pl
Potem jednak rzuciłyśmy się w przeszłość - obejrzałyśmy "Deszczową piosenkę" i poznawałyśmy kulisy amerykańskiego przemysłu filmowego.
źródło: theclassicalhollywood.blogspot.com
Przy okazji rozmawiałyśmy też o muzyce filmowej i o jej wykorzystaniu np. w reklamie. Bo któż nie zna piosenki Good morning z reklamy pieluszek Pampers? Ha! A my ją tu w oryginale słyszałyśmy! 
Dyskusja przyczyniła się do recitalu domowego, który obejmował większość piosenek ze znanych Gloriom kinowych superprodukcji amerykańskich Disneya i nie tylko. Kraina Lodu królowała!

Zadanie 3. It's party time!
Z pieśnią na ustach rozpoczęłyśmy kluczową część naszego warsztatu, czyli przygotowanie imprezy urodzinowej Glorii Starszej. Zaproszenia otrzymały wszystkie koleżanki z klasy (całe 7 sztuk) plus siostra. Ślubny dostał zgodę na obecność podczas przyjęcia, choć minę miał nietęgą, gdy zdał sobie sprawę, że w domu będzie siedem sztuk (jednej nie było) około-ośmoletnich i jedna sztuka nieco młodsza... 1
Jak na prawdziwe party w stylu glamour przystało, były szklanki ozdabiane cukrem i oznaczane kolorową gumką do włosów, żeby się nie myliły (szał ciał! poważnie! takie proste a tak genialne rozwiązanie!)


Był piętrowy, domowej roboty tort z malinami - wg projektu Jubilatki.

tu jeszcze przed ozdobieniem...
a tu już po zjedzeniu większości opłatkowych ozdób... świeczka zapalona "do zdjęcia"
Był ręcznie robione przez Ślubnego kulki ala Rafaello - kalorii nie liczymy, furorę zrobiły!


Były zajęcia artystyczne - ręczne robienie masek karnawałowych obsypanych brokatem i wiązanych złotą wstążką. Wszak to jeszcze karnawał!


A potem... A potem była MUZYKA. Muzyka rodem ze Stanów. Muzyka, której słucha się teraz, gdy ma się lat 8 (tu znowu Kraina Lodu! Ale jak się ma lat 8 to widocznie tak się ma...). I muzyka, która królowała na amerykańskiej liście przebojów Billboard w roku 1988 - lista Hot 100 TUTAJ, a fajny medley pierwszych 25 miejsc do odsłuchania TUTAJ

Aż sami się zdziwiliśmy, ile kawałków z tej listy mamy w naszej muzycznej biblioteczce! Paradoksalnie to Ślubny wprowadził do naszego domu powiew brytyjskości: Philla Collinsa i Georgea Michaela. Ja z kolei w posagu wniosłam Whitney Houston, Bon Joviego i Gunsów. Król popu przybył z obu stron. Całe doborowe towarzystwo obecne jest nadal w naszej muzycznej przestrzeni i muszę przyznać, że Glorie całkiem dobrze je znają (choć i tak zdecydowanie U2 jest na tapecie od pierwszych dni życia Starszej). Lista muzycznych hitów przyczyniła się do dyskusji na tym, co to jest tygiel narodów.

Ten warsztat był inny niż nasze poprzednie. Był bardziej spontaniczny, bardziej nastawiony na odbiór niż tworzenie. I szczerze mówiąc, jest warsztatem nadal otwartym, bo mam wrażenie, że tematu nie wyczerpałyśmy i pozostaje muzyczny niedosyt. Pozostaje zaintrygowanie jazzem, muzyką śmietnikową i rytmem. Ciekawią postaci Elvisa, Louisa Armstronga czy Elli Fitzgerald. I czekają w kolejce kolejne musicale, z "Dźwiękami muzyki" na czele! Ameryko, zamierzamy się osiedlić na dłużej!

No, to tyle o nas za oceanem. Ciekawi, jak wyprawy innych uczestniczek? Klik w link do muzycznej przygody:

14 stycznia 2015

KWIK: Królowa Śniegu pastą malowana

Proszę państwa, oto KWIK - Kreatywne Wyzwanie Inspirowane Książką w odsłonie polskiej prowadzonej przez mamę Zary z bloga Rodzinne Podróże. Idea jest prosta: nauka przez zabawę, czyli wariacje kreatywne inspirowane książkami w obrębie tematów przewodnich. Ot, taki mały przerywnik motywujący do zabawy z dziećmi. Przyczynek do radosnego, rodzinnego KWIKu. 

Pierwszy KWIK: Królowa Śniegu / Frozen

Któż nie oglądał bajki o Elzie, Annie i bałwanie Olafie? Komu nie dzwoni w głowie tekst piosenki  "Mam tę moc"? No dobra, a kto pamięta opowieść o Kaju i Gerdzie, o odłamkach zwierciadła i tajemniczej Królowej Śniegu z baśni H. Ch. Andersena? Albo, kto pamięta słowa wiersza M. Konopnickiej następujące po wersie: "Hu hu ha, hu hu ha, nasza zima zła"? Idźmy dalej: jakie inne utwory literackie zawierają w sobie motyw Królowej Śniegu - Pani Zimy? Przywołał ktoś w pamięci Jadis, Białą Czarownicę z powieści C. S. Lewisa? A czym się owa Biała Czarownica różniła od Królowej Śniegu z baśni Andersena? Czy Zima faktycznie jest zła? A jeśli namalujemy ją na kolorowej kartce, albo obsypiemy brokatem, będzie nadal taka ostra i zimna? Takie oto dyskusje snułyśmy z Gloriami przecierając oczy łzawiące od woni pasty do zębów, którą próbowały namalować Królową Śniegu. Prawda, że ciekawie wyszło?






Z następnym KWIKiem lecimy w kosmos!

A ja już oczami wyobraźni widzę naszą małą galerię prac i piękny zeszyt lektur, który powstanie jako "efekt uboczny KWIKu" :)

9 stycznia 2015

z życia wzięte

Za oknem wichura. Penelopa, Kasjopeja czy jakaś inna Alejandra szaleje w złości zamiatając wszystko, co jej na drodze stanie i zalewając nas łzami. Zapowiadano, że będzie padać, ale żeby aż tak? Apogeum szału pogodowego dopadło nas dziś, gdy wracałyśmy ze szkoły. Istne oberwanie chmury graniczące z obrazami nadawanymi w amerykańskich stacjach TV, gdy relacjonują nadejście huraganu. Idąc z młodymi w kierunku domu, przemoczone byłyśmy do majtek - dosłownie. Gdy wyszłyśmy zza naszego Wietrznego Narożnika, wiatr zadął tak mocno, że Glorię Młodszą prawie przewróciło. Nagle słyszę za plecami:
- Młoda! Przegrupowanie! Idziemy kluczem! Kluczem, mama!
- Że co? - pytam przekrzykując wiatr.
- K-L-U-C-Z-E-M! Matka z przodu. Najsłabsi z tyłu - młoda trzymaj się mnie to nie odfruniesz! Mama, przedzieraj się przez wiatr, ja ochraniam tyły! - Gloria Starsza dyryguje otoczeniem.

Cóż było robić... Zaczęłam się przedzierać. Córka ornitolog mi rośnie?

1 stycznia 2015


Witamy w Nowym Roku 2015!
Niech ten rok będzie dla Was dobry.

Daisypath Christmas tickers