30 maja 2008

paczka*

*pomysł na napisanie tego postu podrzucił Lemur, za co uprzejmie mu dziękuję!

Porankowa Mama od wczoraj siedzi jak na szpilkach wpatrując się w paczkę, która czeka na kuriera z pewnej znanej firmy kurierskiej. Kurier miał przybyć wczoraj popołudniu, ale nie przybył z niewyjaśnionych przyczyn. Porankowa Mama zadzwoniła więc do firmy kurierskiej celem wyjaśnienia zaistniałej sytuacji, ale w słuchawce usłyszała miły głos bełkoczący coś (wybaczcie, ale nie powinno się na sekretarce zostawiać wiadomości czytanej przez osobę z lekką wadą wymowy mówiącą tak niewyraźnie, że trudno ją zrozumieć), że firma jest już nieczynna i proszą w sprawach nagłych o kontaktowanie się z numerem telefonu komórkowego. Porankowa Mama ów numer zanotowała i dzwoni. Jeden sygnał wolny, drugi sygnał wolny, trzeci sygnał... zajęte. I tak już im zostało. Hmmm...
Rano Porankowa Mama uznała, że pora zadzwonić raz jeszcze. Jak się jednak okazało, nie tylko ona na taki pomysł wpadła, więc posiedziała sobie przy telefonie słuchając nastrojowej muzyczki. Po pewnym czasie udało się wreszcie połączyć z konsultantem firmy kurierskiej. Porankowa Mama przedstawiła pani sprawę, podała numer, który otrzymała dzień wcześniej i uprzejmie poprosiła o udzielenie odpowiedzi, gdzie podziewa się kurier. Pani z firmy kurierskiej wpierw dłuuuugo szukała zlecenia, coś chrząknęła, odkaszlnęła i stwierdziła:
- Proszę poczekać, skontaktuję się z kurierem - i w słuchawce zapadła cisza.
Cóż było robić, Porankowa Mama wygodnie się rozsiadła w fotelu i postanowiła cierpliwie poczekać. Może biedaczyna kurier się zgubił, albo mu się coś stało?
Nie trzeba było czekać długo, a wręcz wcale nie trzeba było czekać, bo pani ekspresowo wróciła do rozmowy i zanim Porankowa Mama złapała oddech, pani rzekła:
- Kurier może być jeszcze dziś do południa u pani. Pasuje pani? To dobrze - i odłożyła słuchawkę... zanim Porankowa Mama powiedziała cokolwiek...
No i w efekcie Porankowa Mama siedzi sobie jak na szpilkach wpatrując się w paczkę i zegarek... Ciekawe, co powie kurier, jak dotrze, o ile w ogóle dotrze...

***

(kilka godzin później)
Porankowa Mama siedzi jak na szpilkach, mimo że kurier jednak przybył. Wpadł jakiś taki zziajany, wyjmując list przewozowy bąknął coś, że przeprasza, że wczoraj nie przyjechał, ale... (i tu Porankowa Mama nie dosłyszała powodu). Pozaznaczał kilka krateczek, kazał się podpisać, zabrał paczkę i tyle go widziano. No i teraz Porankowa Mama się głowi, czy paczka dotrze do odbiorcy, który nie dość że mieszka dość daleko, to jeszcze czeka na paczkę z utęsknieniem.
Siedzi sobie Porankowa Mama i duma w związku z powyższym. Duma o tym, że gdyby była poważną "byznesłumen" to może by ją potraktowano inaczej, a tak to potraktowaną ją jak ciężarną kurę domową, która ma fanaberie i zachciało jej się w maju wysyłać paczkę na drugi koniec Polski. A gdyby w paczce był świeżo upieczony serniczek albo sałatka z tuńczyka domowej roboty (tzn. sałatka domowej roboty, nie tuńczyk)?
Porankowa Mama duma także nad tym, że współcześnie coraz gorzej z kulturą osobistą poszczególnych ludzi. Bo w sumie to pani z firmy kurierskiej powinna dostać po premii za taką obsługę klienta. Kurier powinien dostać po premii za spóźnienie i obsługę klienta. A całą firma powinna dostać jakiś komentarz negatywny, jak np. dostaje się na Allegro. Ech...

A tak w ogóle wszystko przez to, że Poczta Polska dostarcza przesyłki tak długo! Gdyby doręczała szybciej, to by Porankowa Mama nie skorzystała z usług kuriera tylko poczłapała na drugą stronę ulicy i nadała paczkę w okienku pocztowym. A tak... No, na kogoś zwalić winę trzeba!

27 maja 2008

fotoplastykon

Porankowa Panienka postanowiła wstać dziś o godzinie 5 rano. Fakt ten oznajmiła wołając po kolei wszystkich członków rodziny:
-mama-baba-dziadzia-mama-tata-baba-aaaaaaa! - dało się usłyszeć radosny śpiew z jej pokoju.
- Jadła kaszkę w nocy? - zapytała nieprzytomnie Porankowa Mama równie nieprzytomnego Porankowego Tatę.
- Nie.
- To idź jej zrób, jak możesz - powiedziała ziewając z nadzieją w głosie. Porankowy Tata kaszkę zrobił, napoił dziecko i wrócił do pokoju zamierzając ponownie położyć się spać.
- Zasnęła? - zapytała Porankowa Mama zdziwiona.
- Nie - padło w odpowiedzi ze strony Porankowego Taty.
- A że się zapytam, co robi w takim razie nasze dziecko? - lekko oszołomiona wczesną godziną oraz zaskakującą odpowiedzią dopytywała Porankowa Mama.
- Zaraz wstanie - i w tej samej chwili z pokoju Porankowej Panienki dobiegł domowników odgłos wyrzucanego smoczka.
- Aha, to ja idę spać - rzekła Porankowa Mama i odwróciła się na drugi bok.

- Mama! - Porankową Mamę obudził wrzask rozlegający się tuż nad jej uchem. - Mama! - rozległo się po raz kolejny i prawe oko Porankowej Mamy zostało siłą otworzone małym, zgrabnym palcem. Porankowa Panienka stała tuż przy jej głowie szczerząc w uśmiechu 9 białych ząbków. I w sumie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie obraz, który ukazał się oczom Porankowej Mamy chwilę później, bo oto pomiędzy twarzą Porankowej Panienki a twarzą Porankowej Mamy pojawiła się... żarówka. Porankowa Mama przetarła oczy regulując ostrość i w chwili, gdy jej mózg załapał, że to co widzi to nie fatamorgana tylko rzeczywista żarówka wykręcona z nocnej lampki, momentalnie otrzeźwiała.
- Elżbieto, czy ty trzymasz w ręku żarówkę? - zapytała bezsensownie swoje prawie 1,5 roczne dziecko. W odpowiedzi ujrzała po raz wtóry szereg białych ząbków i paluszek, który został bezbłędnie wycelowany w pozbawioną żarówki lampkę.
- Nie ma - rzekła Porankowa Panienka.
- Widzę, że nie ma, bo trzymasz żarówkę w ręku. Proszę mi ją oddać - Porankowa Panienka z zawodem w oczach oddała żarówkę. - Nie wolno dotykać lampki.
Porankowa Panienka spojrzała na lampkę i pogroziła sobie palcem, po czym radośnie pobiegła w stronę stoliczka, na którym stało pudełko z kredkami.

- Elżbieto, co ty kombinujesz? - zapytała Porankową Panienkę Porankowa Mama, gdy ta pierwsza po raz kolejny przyglądała się w zamyśleniu kredkom w pudełku, wybierała jedną z nich, po czym wychodziła z nią z pokoju w nieznanym kierunku.
- Elżbieto, ta cisza nie jest mile widziana. Zeznawaj, co robisz. - orzekła Porankowa Mama udając się w ślad za córką. Porankowa Panienka stała z wypiętą w stronę potencjalnej publiczności pupą i zawzięcie przyglądała się ścianie w pokoju.
- Czy ty rysujesz na ścianie, czy mi się tylko wydaje? - zapytała Porankowa Mama zdając sobie sprawę, że od rana zarzuca dziecko pytaniami, które do niczego nie prowadzą - Nie wolno rysować na ścianie! Oddaj mi kredki!
Porankowa Panienka spojrzała na matkę spode łba, spojrzała na ścianę, potem na kredki i wręczyła je Porankowej Mamie. Następnie wystawiła palec wskazujący i pogroziła rodzicielce dając jej znać, że nie wolno rysować po ścianie... Trzeba przyznać, że dziecko jest jednak dobrze wychowane...

23 maja 2008

migawka

Rok temu Porankowa Mama zasiadła przed komputerem i utworzyła bloga o nazwie Porankowe Newsy - drobny szczegół, że jako tło tytułowe umieściła zdjęcie zachodzącego słońca, ale wówczas zachodzące słońce było częściej przez porankowych rodziców oglądane niż wschodzące. No ale... zasiadła przed komputerem i utworzyła bloga, by nie musieć po raz setny opowiadać historii o tym, jak to nawiedziła porankowy dom policja w poszukiwaniu pana X.
W kolejnych dniach usiadła przed komputerem, by zamieścić na blogu posty o tym, co to w porankowym domu się dzieje, bowiem opowiadanie tych samych rzeczy kolejnym osobom zaczęło się robić męczące. I tak jej zostało - od czasu do czasu, mniej lub bardziej regularnie Porankowa Mama pisywała o rzeczach mniej lub bardziej ważnych, ale za każdym razem na tyle interesujących, że opowieści te znajdowały chętnych do ich "wysłuchania".
Z biegiem dni i miesięcy rzesza czytelników się rozrastała, co w sumie jest szalenie intrygującym zjawiskiem, biorąc pod uwagę, że porankowi rodzice nie upowszechniali adresu swojego bloga osobom postronnym, a i sam blog objęty został klauzulą "poufności" i w publicznych rejestrach Bloggera go nie było i nie ma. W każdym razie, bloga czytali (i chyba nadal czytują) już nie tylko członkowie rodziny i przyjaciele, ale także znajomi i ich rodziny, znajomi znajomych, jak również współpracownicy porankowych rodziców - ci najbliżsi, jak i ci trochę a nawet bardzo od niej oddaleni przestrzenią fizyczną. Pojawili się nawet czytelnicy z zagranicy. (Na marginesie, wszystkich serdecznie pozdrawiamy!)
Opowieści Porankowej Mamy budziły wiele skrajnych emocji - od zachwytu po oburzenie. Emocje te dotyczyły zarówno poczynań bohaterów opowiadanych historii, jak i samej osoby piszącego (czy raczej piszącej). Niestety, musiało upłynąć trochę czasu zanim Porankowa Mama zapanowała nad swoimi emocjami wywołanymi emocjami czytelników - w czasie tego burzliwego procesu blog chwilowo przypominał katatonika w napadzie choroby, ale udało się go jakoś z tego stuporu wyprowadzić i Porankowa Mama znów zasiadła przed komputerem. Przyznać jednak szczerze trzeba, że częstotliwość opowieści znacząco spadła i chyba niestety tak już pozostanie, bo za dużo pojawiło się tematów, o których pisać "nie wypada" jeśli się ma resztki instynktu samozachowawczego.
W każdym razie, blog od roku sobie jest i stanowi fantastyczne źródło westchnień dla porankowej rodziny. Cóż, minęły już te czasy, gdy miało się chwilę w ciągu dnia na ręczne pisanie pamiętnika (poza tym, zdecydowanie pamiętnik/dziennik i blog to dwie różne sprawy. I nie wchodzi tu w grę potrzeba emocjonalnego ekshibicjonizmu, czy jak to tam kto nazwie, która znajduje swoje ujście w pisaniu bloga - nie przeczę, że takie ekshibicjonistyczne blogi w sieci istnieją, ale jeśli ktoś zada sobie tyle trudu, by do ich poszukać i do nich zajrzeć, to z pewnością (zakładając, że jest przynajmniej w pewnym stopniu samodzielnie myślącą istotą) potwierdzi, iż Porankowe Newsy do tej kategorii blogów nie należą).
W ramach obchodów rocznicowych, powzdychajmy sobie zatem dziś wszyscy do własnej przeszłości, do tych miłych wydarzeń, które miały miejsce w ciągu minionego roku (i nie tylko). Przecież w ciągu 12 miesięcy tyle się działo i nawet jeśli niektóre wydarzenia są dla nas niezrozumiałe, to przecież sens mają - widocznie jesteśmy jeszcze zbyt krótkowzroczni, by to dostrzec. Albo patrzymy zbyt wąsko i nie widzimy pełnego obrazu... Cóż, zatem...
... zatem z okazji 1 rocznicy istnienia Porankowych Newsów porankowa rodzina życzy swoim czytelnikom zobaczenia szerszej perspektywy.
I mamy nadzieję, że będziecie z nami kolejny rok, bo dużo się dziać będzie!

A na zakończenie migawka z tego, jak wygląda ostatnio życie porankowej rodziny - tytuł "w pogoni za" jest tu bardzo na miejscu:


Daisypath Christmas tickers