18 grudnia 2008

rosołek

Dzisiaj miało być o lali, ale o lali nie będzie, bo Porankowa Mama musi pomyśleć, co dać dziecku na obiad. Nie, żeby Porankowa Panienka jadała obiady od święta! Porankowa Mama miała obiad przygotowany (stąd plan, że wolną chwilę poświęci na pisanie) - wczoraj ugotowała rosół i na jego bazie miał dziś powstać sos potrawkowy do kurczaczka... No ale...
- Gdzie jest ten garnek z rosołem? - zawołała rano Porankowa Mama w stronę Porankowego Taty - Schowałeś?
- Jaki rosół?
- No ten, co wczoraj ugotowałam. Był w tym ikeowskim garnku.
- [cisza - złowroga cisza]
- Ej, chyba go nie wylałeś? - Porankowa Mam mówiąc te słowa skierowała wzrok w stronę ociekaczki do naczyń... a tam stał sobie pięknie wypucowany garnek PO rosole. - xxx! ( tu Porankowa Mama zwróciła się do małżonka po nazwisku), ty sobie jaj nie rób! Powiedz, że przelałeś ten rosół do czegoś innego!
- No a skąd miałem wiedzieć, że to rosół?
- No żesz ty! To powąchać nie mogłeś?
- A czy ja mam węch?
No i masz babo placek, rosołu nie ma, obiadu nie ma, humoru nie ma... Kariera Kononowicza kwitnie!
Nic tylko walnąć takiemu...

1 komentarz:

  1. Mysle - Drodzy Porankowicze - ze w tym przypadku wech Taty trzeba skierowac w kierunku pizzy - to mu wychodzi wysmienicie (i bez wechu)

    Tylko co na to powi Porankowa Panienka?

    Ja sie pisze :)

    pozdrawiam!
    LEMUR

    OdpowiedzUsuń

Daisypath Christmas tickers