19 czerwca 2007

polowanie

Zainspirowana dyskusją w komentarzach, Porankowa Mama miała pisać o "Modzie na Sukces", ale że wczoraj dzień był rewelacyjnie wysoko-obrotowy, dywagacje serialowe idą chwilowo na boczny tor.

Porankowa Mama wraz ze Znajomą od Chińczyków upolowały wczoraj zwierza, jakim był Profesor Filozof (z całym szacunkiem dla osoby Profesora, bo jest to szalenie miły człowiek - pozdrawiamy Pana Profesora!). Polowanie, jak to polowanie, musiało być trudne...
Koło 9:00 myśliwe znalazły się na terenie łowieckim (czyt: kampus uniwersytecki), naładowały akumulatory (czyt: udały się na kawę) i punkt 10:00 przedarły się przez tłum rozwścieczonych studentów, by stawić się pod drzwiami Profesora Filozofa. [dygresja: jak się zaczyna sesja to dopiero widać, ilu studentów studiuje na danym wydziale - a wykładowcy są zaszokowani, ilu studentów uczą...]. Stojąc pod drzwiami, myśliwe ujęły rzecz filozoficznie i po dyskusji ze względnie uprzejmą panią sekretarką doszły do wniosku, że godzina dyżuru nigdy nie jest godziną dyżuru i należy przyjąć istnienie innego wymiaru czasowego dla Profesora... Wyczerpane pierwszym podejściem udały się zatem na kolejną kawę poprzedzając wyjście wizytą w dziekanacie studiów zaocznych, gdzie Porankowa Mama dowiedziała się, że protokoły zaliczeniowe do jej przedmiotu zostały już pobrane przez koleżankę z Zakładu.
O godzinie 13:00 Porankowa Mama w towarzystwie Znajomej od Chińczyków ponownie przedarły się przez tłum jeszcze bardziej rozwścieczonych studentów i zaczęły okupację ściśle strzeżonego obszaru łownego - zwierz był bowiem w swoim pokoju. Okupacja okazała się być genialnym posunięciem, choć nie obyło się bez walki. Otóż, teren łowny składa się z dwóch obszarów: obszaru dostępnego dla ogółu oraz obszaru ściśle strzeżonego, dostępnego dla wybranych. Obszary te są rozgraniczone wielkimi szklanymi drzwiami, a przejścia strzeże wspomniana względnie miła pani sekretarka.
Myśliwe uznały, że jako doktorantki mają specjalne przywileje i nie muszą uczestniczyć w walce o prawo do ostatniego oddechu świeżym powietrzem, jaka miała miejsce na korytarzu, czyli obszarze ogólnodostępnym, gdzie kłębiły się tłumy studentów, którzy rozpoczęli kampanię wakacyjną. Przekroczyły zatem granicę szklanych drzwi i z radością klapnęły na fotelach i podjęły grzecznościowe rozmowy z obecnymi tam Profesorami. Przez szklane drzwi czuły jednak spojrzenia rozwścieczonego tłumu. Nagle, granicę szklanych drzwi przekroczyła wydelegowana przez tłum studentka i walnęła z grubej rury coś w stylu: Jeśli wy też czekacie tutaj to tam jest kolejka. Znajoma od Chińczyków odrzuciła piłeczkę zdawkowo odpowiadając, że kolejka nie obowiązuje doktorantów. Nastąpiła wymiana ostrych spojrzeń i delegatka się wycofała.
Minęło z dobre pół godziny i zwierz otworzył drzwi... Myśliwe wykorzystały moment jego nieuwagi i upolowały zwierza, który z radosnym uśmiechem złożył swój magiczny podpis na kartach zaliczeniowych. Następnie wymieniono kilka sympatycznych uwag (także o Porankowej Panience), Znajoma od Chińczyków uzyskała garść informacji, które chciała zdobyć i ogólnie było szalenie cukierkowo.
Opuszczając teren strzeżony, Porankowa Mama modliła się, by rozwścieczony tłum nie postanowił odreagować na niej swoich emocji - udało się przejść bez większego uszczerbku na zdrowiu i psychice. Polowanie nie obyło się jednak bez strat: w drodze powrotnej z polowania Porankowa Mama zgubiła bowiem swój telefon komórkowy... Szczęśliwie się jednak złożyło, że zgubiła go w samochodzie Znajomej od Chińczyków. Póki co zatem, kontakt via komórka jest niemożliwy do czasu, gdy zguba nie zostanie odebrana.


* uprzedzając pytania: Porankowa Panienka na czas polowania Porankowej Mamy została pod opieką Porankowego Taty i jak zwykle byłą super grzeczna, bo Porankowy Tata nie tylko zrobił pranie, ale też wysprzątał pokój i przygotował super pyszny obiad.
** Jak donosi informator w komentarzach, Paul Potts wygrał program "Britain's got talent".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers