2 stycznia 2013

tryb "slow motion"


Chciałoby się rzec, że nasz blog od początku Adwentu idzie w bardzo ślimaczym tempie. Jakby wczoraj Adwent się zaczął, człowiek okiem nie mrugnął, a tu już i po Adwencie, po Bożym Narodzeniu, po Sylwestrze... Ba, nawet pierwszy dzień Nowego Roku minął!

Czasem tak się dzieje, gdy życie nam zza rogu wyskakuje z nowinami, które ścinają człowieka z nóg. Każdy chce wierzyć, że są sprawy, które dotyczą wszystkich innych tylko nie nas. Przykra prawda, że ci inni często okazują się być nami. 

Niemniej, u nas i Adwent był, i Boże Narodzenie było, i Sylwester był. Choć wszystko w wersji slow motion, takiej totalnie oderwanej od rzeczywistości. Ale to dzięki trybowi slow motion okazało się, że w naszym domu wypracowaliśmy już tradycje, bez których nasze dzieci nie wyobrażają sobie grudniowego funkcjonowania.


grudniowe spacery z aparatem


Międzynarodowy Festiwal Rzeźby Lodowej
 
 


pierniczenie z sąsiadami


widać, że dzieci były w kinie na Rudolfie Czerwononosym, prawda?

ręczna produkcja uszek z grzybami


* dorosła tradycja: czerwone wino i koktajl ala Nigella Lawson (ten z owocami i sokiem z liczi) przy dekorowaniu domu 
 

Można mieć tylko nadzieję, że do tradycji nie przejdzie samotne picie wystrzałowej oranżady Picollo w towarzystwie dzieci o północy w Sylwestra...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers