23 maja 2007

policja na dzień dobry

Kiedy dwa lata temu porankowa rodzina kupowała mieszkanie w malowniczym mieście na ulicy o pięknie brzmiącej nazwie, nikt nie przypuszczał, że do równie malowniczego mieszkania będzie często pukać policja.
Zaczęło się od wizyt panów dzielnicowych (pozdrawiamy przy okazji!), którzy bynajmniej nie wpadali na podwieczorek. Jak się bowiem okazało, poszukiwali pana X, który podawał adres porankowej rodziny jako swój. Porankowa rodzina udokumentowała, że z pewnością nie przypomina owego pana (pech chce, że porankowa rodzina miała wątpliwą okazję poznać pana X kupując malownicze mieszkanie) i z nadzieją w sercach zamykała drzwi za stróżami prawa... Cóż, dzielnicowi widocznie uznali, że porankowa rodzina jest miła, bo dość często wracali.
Wieść o gościnności porankowej rodziny rozeszła się po mieście, gdyż do drzwi zaczęli pukać inni przedstawiciele poważnych instytucji. Porankowa rodzina kolejny raz musiała udowadniać, że nie przypomina pana X. Widocznie mało skutecznie, bo pewnego dnia Urząd Skarbowy (także pozdrawiamy!) zawezwał porankową rodzinę do złożenia wyjaśnień, dlaczego uchyla się od płacenia podatku (rzecz jasna pan X, a nie porankowa rodzina). Porankowa rodzina w stresie złożyła wyjaśnienia, skserowała akt notarialny i kolejny raz z nadzieją w sercu zamknęła drzwi. Nie na długo.
Wczoraj Porankowa Mama obchodziła urodziny (kolejny próg dziesiątkowy się przybliża wielkimi krokami...) i w prezencie otrzymała... komornika skarbowego (a co tam, też pozdrawiamy!). Tak, ów komornik zapukał do drzwi nie zważając na potworny upał i fakt, że Porankowa Panienka smacznie spała. Spocony jegomość wylegitymował się i oznajmił, że on do pana X. I znowu Porankowa Mama musiała tłumaczyć, że pan X tu nie mieszka, że nie wie, gdzie przebywa, że nie jest i nie była związana z panem X, ani że nie przypuszcza, by pan X przebrał się za Porankową Panienkę czy Porankowego Tatę. Komornik spisał zeznanie i poinformował, że pan X tym razem nie tylko podaje adres jako swój, ale ma pod tym adresem zarejestrowaną firmę (sic!) i doradził, by sprawę zgłosić na policję. Porankowa rodzina postanowiła zająć się tym z samego rana...
Policja nie chciała jednak czekać na porankową rodzinę, gdyż z samego rana, o godzinie 8.00 załomotała do drzwi. Wyjątkowo porankowej rodzinie dobrze się dziś spało, ale mniejsza o to. Ku wielkiemu zdziwieniu Porankowego Taty, za drzwiami nie stał dzielnicowy tylko dwóch groźnie wyglądających stróżów prawa (no dobra, też pozdrawiamy!) z kajdankami, pałką i sprzętem wspomagającym zatrzymanie siłą. Nie trzeba dodawać, że przyszli do, a raczej po, pana X... I znowu porankowa rodzina, zaspana i w piżamie, musiała tłumaczyć, że nie jest wielbłądem. Dzięki Bogu, panowie policjanci tym razem zgodzili się wziąć namiary na poprzednich właścicieli i doradzili, by sprawę zgłosić.. na policję...
Porankowa rodzina, posiliwszy się i odziawszy, zapakowała Porankową Panienkę do czterokołowego pojazdu marki Kaps i udała się wpierw do Urzędu Miasta po wypis z ewidencji działalności gospodarczej, który tylko potwierdził, że pan X rezyduje ze swoją firmą w malowniczym mieszkaniu, a następnie zawitała na komisariacie policji, gdzie... stwierdzono, że nic nie mogą zrobić... W związku z powyższym, za radą męskiej części Rady Starszych ze strony Porankowej Mamy, porankowa rodzina zamierza udać się do Wydziału Przestępstw Gospodarczych i zgłosić fakt popełnienia przestępstwa przez pana X. A jeśli okaże się, że pan X jest zameldowany w mieszkaniu porankowej rodziny, w sądzie pojawić się będą musieli także poprzedni właściciele mieszkania. Porankowa rodzina jest zdeterminowana, by wreszcie zamknąć drzwi za panem X raz na zawsze, gdyż nie zamierza zostać obudzona przez łomoczącego do drzwi komornika sądowego. cdn...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers