11 kwietnia 2013

sposób, by nie zwariować

Ze snu zimowego wyrwało nas głośne "aaaa... psik, uhu, aha, ehe...". Znak to, że alergia nadciąga. A jeśli alergia, to znaczy, że wiosna. Tylko co tu robi ten śnieg za oknem? A, topnieje już... Bo tu nagle 15 stopni na plusie...

Cholerne pyłki...

A... psik. Uhu, aha, ehe...

Młoda lat sześć skończone, świeżo zapisana do szkoły (o tym w kolejnym poście), postanowiła swoje młodsze lata szkolne rozpocząć od informacji "nie zaprzeczysz, że jestem twoim dzieckiem, bo przekazałaś mi w genach alergię". Chyba. Czeka nas kolejna wizyta u alergologa... Ten poprzedni, lat temu ze trzy, wyraźnie stwierdził: "Teraz nic nie wyszło, ale to nie znaczy, że pewnego dnia córka nie okaże się alergikiem. To może przyjść z wiekiem". Z wiekiem... Dziecko mi dorasta?!
Póki co banicja z przedszkola za dudniący kaszel z głębi pięt. Pediatra nic nie stwierdziła po licznych oględzinach i badaniach. Po lekach antyhistaminowych + anytastmatycznych dziecko przesypia noc, nie kaszle, nie psika... Tylko jakieś takie pełne energii jest od tego siedzenia w domu... I cholera ją bierze (moja krew w końcu...)

A w domu od tygodnia siedzi, bo tyle zajęło dojście do tego, że to pewnie alergiczne... A ja razem z nią w tym domu siedę... I ja też pełna energii jestem i cholera mnie bierze...

Obejrzałyśmy wszystkie dotychczasowe odcinki 3 serii "Top Model" (cicho być!), gotujemy, sprzątamy, gramy w różne gry, pierzemy, szyjemy, gramy na FB w dziwaczne gry, robimy lemoniadę, oglądamy cudneych "Fineasza i Ferba", piszemy maile, oglądamy zdjęcia...

Wiosna, ach to ty?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers