5 września 2011

przedszkole

czwartek, 1 września
Odbieramy młode po pierwszym dniu w przedszkolu. Ślubny wchodzi do sali po Glorię Młodszą. Ta patrzy na niego ze zdziwieniem.
- Cześć, przyszedłem po Ciebie.
- A dlaczego? - pyta dziecko.
- Idziemy do domu. Na dziś koniec przedszkola.
- Już?
Ja wchodzę do sali po Starszą. Dziecko leci do mnie od drzwi i woła: Mama, mogę jeszcze zostać?

piątek, 2 września
Wchodzę do sali po Starszą. Dzieci siedzą w kółeczku. Rozglądam się, ale mojego wśród siedzących nich nie ma. Pani wskazuje kącik - Gloria zwinięta w kłębek śpi w najlepsze. Obudziłam ją - nie miałam wyjścia. Potem przez pół godziny walczyłam, bo dziecko ODMÓWIŁO powrotu do domu...
Młodsza tylko zapytała: Ale wrócę tu, prawda?

sobota, 3 września
Idziemy z młodymi na rynek po warzywa. Gloria Młodsza - zdecydowany wróg owoców i większości warzyw - rzuca się na kiwi.
- Musimy kupić - stwierdza.
- Tak? Przecież ty nie jesz kiwi - odpowiadam.
- Ale pani powiedziała, że muszę jeść owoce i warzywa i muszę próbować nowych rzeczy.

Zjadła całe kiwi - kazała sobie wybrać pestki, ale zjadła.


poniedziałek, 5 września
Dzwonię przed 8 do przedszkola.
- Chcę zgłosić nieobecność dzieci. Młodsza ma katar. Starsza temperaturę.

Ale ogólnie przedszkole jest suupppeeerrr!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers