3 września 2011

design

Zasiedliśmy ze Ślubnym przed telewizorem. Skacząc po kanałach trafiliśmy na program dotyczący design'u - meble okiem artysty, mówiąc prostszym językiem. No i nas olśniła ta "sztuka" - odkryliśmy bowiem niejakich BRACI CAMPANA... Brazylijczycy, Humberto - prawnik i Fernando - architekt. Zdobywcy wielu nagród, autorzy projektów, które zostały wdrożone do sprzedaży. Szaleństwo w czystym wydaniu - tak określiliśmy to, co nam pokazano w telewizji. Aż tu nagle...
- No wiesz co, przecież ja to już dawno wymyśliłam! - rzekłam ze zdumieniem zmieszanym z oburzeniem. - I nikt mi nagrody za to nie dał!

Ponieważ słowami opisać się nie da, tego mebla, który wywołał moje oburzenie, proszę zobaczyć samemu (ze zbiorów londyńskiego Design Museum):


Widzicie to? Pytam poważnie. Sama stworzyłam takie dzieło rozprawiając się z Pluszakową Armią! I co? I nic. Kazali mi posprzątać...
- He, następnym razem, jak młode zrobią bałagan trzeba im powiedzieć: Ula, nie sprzątaj! Skleimy i sprzedamy - dorzucił ironicznie Ślubny.

Zatem dziś, inspirowana sztuką braci Campana, prezentuję moje najnowsze dzieło: Ironing Pile Chair 2011 by Porankowa Mama. Zainteresowanych przyznaniem nagrody proszę o kontakt na maila.


A jako bonus, dzieło designerskie Porankowej Glorii Starszej. Sama wymyśliła i sama wykonała:



Którędy do muzeum?

ps. Tak, remont skończony. Tak, przedszkole się zaczęło. Żyjemy. Notki wkrótce. Teraz się ogarniamy psychicznie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers