29 lipca 2011

łóżko z morałem

- A tu postawimy łóżko piętrowe, jak dzieci będą starsze - orzekł Ślubny wizualizując ustawienie dziecięcego pokoju pięć lat temu.
Pięć lat minęło. Nadszedł czas zakupu owego piętrowego łóżka. Lokalna cechu charakteru ;) kazała nam zapoznać się nie tylko z ofertą sklepów meblarskich, ale także z ofertą prywatnych firm stolarskich - okazało się, że te drugie wypadają zdecydowanie bardziej korzystnie, dając możliwość manewru w zakresie rozmiaru łóżka. Namówiłam sąsiadkę na wspólny zakup - jednym transportem miało wyjść taniej... Tak się jednak stało, że sąsiadka musiała kupić łóżko sama. I całe szczęście! Gloria Starsza obejrzała zakup dokładnie i stwierdziła:
- Takiego nie chcę. Nie podobają mi się schody.
Nie i koniec. Kropka postawiona, dziecko się uparło.
Pojechaliśmy do IKEA zrobić rekonesans. Gloria obejrzała jedno łóżko... Nie była przekonana. Obejrzała drugie... Zmarszczyła nos i uznała, że jak już musi być to niech będzie, ale i tak jej się nie podoba.
Nagle stanęła zauroczona - znalazła łóżko! Co z tego, że droższe niż przewidywał budżet. Co z tego, że nie drewniane tylko metalowe. Co z tego, że ma szerokość 90cm. To jest to!
- No dobra - westchnął Ślubny. - Niech będzie.
Wróciliśmy do domu. Ślubny zmierzył miejsce, które wizualizował pięć lat wcześniej. Ja rzuciłam okiem w przyszłość i doszliśmy do wniosku: " za cholerę tu nie pasuje - zagraci pokój i zasłoni okno".
Wypiliśmy butelkę wina. Rzuciliśmy okiem po raz wtóry... Eureka! Wejdzie, ale...
Żeby wymarzone łóżko weszło do pokoju, trzeba przesunąć szafy. Żeby przesunąć szafy, trzeba je odkręcić od ściany (tak... IKEA zaleca swoje szafy wysokości 2m przykręcić śrubami do ściany...). Jak się odkręci szafy od ściany i się je przesunie, trzeba będzie zagipsować dziury i przemalować pokój. Taaak... Tyle tylko, że zanim się pokój przemaluje, trzeba położyć nowy tynk na dwóch ścianach, bo inaczej farba spowoduje, że tynk się zroluje i odpadnie...
Summa summarum, jutro zaczynamy wynosić zabawki z pokoju porankowych panien, bo od poniedziałku Ślubny zaczyna skrobać tynk. I nie, nie będzie miał urlopu - będzie remontował "po godzinach". I nie, nie wyjadę z młodymi na tydzień, bo w tym tygodniu mamy trochę spraw do załatwienia. Młode na jedną noc wysyłamy do Hetman-Dziadów, żeby nie wdychały pyłu w czasie szlifowania ścian.

Transport wina przyjmę z otwartymi rękoma, bo już teraz doskwiera mi stres remontowy!

A morał z tego taki:
Słuchaj teściowej, gdy ci mówi: "nie kupujcie komandora, bo nigdy nie wiadomo, czy nie trzeba będzie szaf przesuwać".



3 komentarze:

  1. A wiesz, że też bym sie napiła??? :P
    Trzymam kciuki za nowe, pozytywne zmiany!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie pięknie! Dasz radę! Dasz radę! Solidaryzuję się. Na wszelkie prace kosmetyczno-remontowe reaguję dogłębną rozpaczą :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. dziękuję za wsparcie - moja rozpacz remontowa sięga dna, a zdaje się, że ktoś jeszcze od spodu puka... alkoholizm po tym remoncie mam zagwarantowany!

    OdpowiedzUsuń

Daisypath Christmas tickers