1 listopada 2010

Dyniek


To jest Dyniek.
Dyniek nie ma nic wspólnego z Halloween.
Dyniek został wyhodowany własnoręcznie przez Porankowe Glorie w celu przerobienia go na placek dyniowy, którym zajadał się bajkowy żółw Franklin.
Dyniek przerósł nasze oczekiwania - utył do 22kg. Był jednak tak przecudny, że postanowiłyśmy go ożywić. Wyszedł nam, prawda? Miałyśmy mega ubaw w piątek. "Dzień Dyńka" wejdzie chyba do naszej domowej tradycji.

Placek dyniowy (klasyczny pumpkin pie ) wyszedł... dziwny. Smaczny, choć konsystencja i kolor nie do końca przypominały to, co pokazują na zdjęciach w internecie.
Ciasto dyniowe (takie zwyczajne ciasto z blaszki, przypominające trochę marchwiaka) wyszło... z zakalcem. Takim mega mega zakalcem bez powodu. Ale było dobre.

A dzisiaj... dzisiaj w planie mamy pogaduchy na temat św. Elżbiety Portugalskiej i św. Urszuli, patronki Kolonii. Ot, Wszystkich Świętych.

A na marginesie rozmów o tradycji, co sądzicie o tym pomyśle: Holywins?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers