25 września 2014

zagumkowani

Gdzieś w okolicy Wielkanocy portal Pinterest zasugerował, że może zainteresować mnie film, na którym dwie dziewczynki machają szydełkiem i zaplatają ze sobą gumki. 
- Dlaczego nie? - pomyślałam.
Wyglądało kosmicznie, efekt ciekawy, szydełko miałam... Jakiś czas później, Pinterest pokazał mi takie śmieszne urządzenie do zaplatania gumek. 
- Wow, to takie proste! - pomyślałam.

Urządzenie (podróbkę, przyznaję szczerze, taką za 10zł) znalazłam w sklepie z zabawkami. Zrobiłam jeden łańcuszek, urządzenie pękło...  Ale zaczęłam oglądać różne strony, na których dziewczynki pokazywały, co wymyśliły z owych malutkich gumek. Jak to jednak w życiu bywa, pomysły, które znalazłam wymagały profesjonalnego, oryginalnego urządzenia - takiego, gdzie można przesuwać ustawienia słupków, na których się plecie gumki. 
- Ech... - pomyślałam. Urządzenie znalazłam w naszym ukochanym sklepie Claire's. Zwało się Rainbow Loom... i szkoda mi było prawie 100zł, by je kupić. 
- Next time - pomyślałam.

A potem nadszedł wrzesień i moda na bransoletki z gumek opanowała Polskę. Okazało się, że dzieciaki zaplatają gumki na palcach, na widelcach, na ołówkach... Mało kto miał oryginalne urządzenie. Moje dziewczyny też zaczęły o gumkach gadać i próbowałyśmy w domu kombinować.

A potem wyjechaliśmy do Berlina... I oto efekty:



Kurcze, takie proste a takie genialne. Rozwija koncentrację uwagi, pamięć sekwencyjną, usprawnia manualnie (motoryka mała skacze z radości!), integruje dzieciaki, odrywa od komputerów... Mnie uspokaja... Matko jedyna, jako pedagog mogę tylko się cieszyć, że wracamy do podstaw :)

A bransoletki ładne, prawda? Teraz ćwiczę breloczki :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers