Gdzieś w okolicy Wielkanocy portal Pinterest zasugerował, że może zainteresować mnie film, na którym dwie dziewczynki machają szydełkiem i zaplatają ze sobą gumki.
- Dlaczego nie? - pomyślałam.
Wyglądało kosmicznie, efekt ciekawy, szydełko miałam... Jakiś czas później, Pinterest pokazał mi takie śmieszne urządzenie do zaplatania gumek.
- Wow, to takie proste! - pomyślałam.
Urządzenie (podróbkę, przyznaję szczerze, taką za 10zł) znalazłam w sklepie z zabawkami. Zrobiłam jeden łańcuszek, urządzenie pękło... Ale zaczęłam oglądać różne strony, na których dziewczynki pokazywały, co wymyśliły z owych malutkich gumek. Jak to jednak w życiu bywa, pomysły, które znalazłam wymagały profesjonalnego, oryginalnego urządzenia - takiego, gdzie można przesuwać ustawienia słupków, na których się plecie gumki.
- Ech... - pomyślałam. Urządzenie znalazłam w naszym ukochanym sklepie Claire's. Zwało się Rainbow Loom... i szkoda mi było prawie 100zł, by je kupić.
- Next time - pomyślałam.
A potem nadszedł wrzesień i moda na bransoletki z gumek opanowała Polskę. Okazało się, że dzieciaki zaplatają gumki na palcach, na widelcach, na ołówkach... Mało kto miał oryginalne urządzenie. Moje dziewczyny też zaczęły o gumkach gadać i próbowałyśmy w domu kombinować.
A potem wyjechaliśmy do Berlina... I oto efekty:
A bransoletki ładne, prawda? Teraz ćwiczę breloczki :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz