29 grudnia 2009

tradycyjnie


Wbrew pozorom w porankowym domu Święta były obchodzone. Nawet tradycyjnie. Chyba.

W poniedziałek przedświąteczny Porankowe Panny, jako że na oficjalne występy są nieco za małe, wzięły udział w próbie generalnej Jasełek. W tym roku obie w roli pastuszków. Emocji było sporo, szczególnie, że organizatorzy przedstawienia się popisali i "sprowadzili" prawdziwego żołnierza rzymskiego w lśniącej zbroi z czerwonym pióropuszem. Porankowym Pannom się podobało, choć Porankowa Panienka nadal nie może pojąć, dlaczego zamiast prawdziwego małego Jezusa przyprowadzili na próbę "jakieś inne małe dziecko".
W przededniu Wigilii w porankowym domu zapachniało choinką, którą dzieci wieczorem ubierały razem z Porankowym Tatą. W zamrażalniku cierpliwie czekały ręcznie robione uszka i pierogi z kapustą, a pierniki odpoczywały w zamkniętych szczelnie pojemnikach. Z ukrycia zerkały na świąteczny dom pięknie zapakowane i opisane prezenty, a na wieszakach wisiały wyjściowe stroje.
Wigilia także była tradycyjna - z karpiem, barszczem, kapustą z grzybami i pierogami. Z opłatkiem i z czytaniem Biblii. Z upierdliwie przeciąganym czasem oczekiwania na rozdanie prezentów i szaleństwem (mimo prób ograniczenia tego szaleństwa), gdy już te prezenty można było otwierać...
A potem klasycznie - świętowanie w gronie rodziny...

Wbrew pozorom w porankowym domu Święta były obchodzone. Nawet tradycyjnie. Chyba. Choć odstępstwa od "normy" i tradycji były.
Po raz pierwszy w życiu porankowi rodzice nie składali w tym roku życzeń - takich życzeń nie będących odpowiedzią na życzenia. Ani mailem, ani listem (choć tu poprawka: 2 osoby list świąteczny dostały - bo od dawna nic nie dostały i już dłużej zwlekać nie wypadało), ani telefonicznie.
Porankowe panny, mimo posiadania dwóch identycznych sukien na Wigilię przybyły ubrane różnie - Porankowa Panienka wyraziła głośny sprzeciw wobec sukni, ozdób we włosach i takich tam. Szczerze mówiąc, może to i lepiej... Dziecko ma przynajmniej charakter i swoją osobowość.
Te same porankowe panny po swojemu dzieliły się opłatkiem - młodsza plując nim gdzie popadnie, starsza elegancko odkładając otrzymane kawałki na talerz.
Barszczu nie wypiły, karpia nie tknęły, ale za to zajadały się frytkami (paluszków rybnych, łososia ani kurczaka - wbrew obowiązującym trendom - porankowi rodzice dzieciom na Wigilię nie serwują; frytki były planem awaryjnym).
Co do prezentów to całkiem osobna i dalece drażliwa historia - powiedzmy tylko, że do porankowych dzieci Santa przyszedł dwukrotnie: raz po Wigilii u dziadków i drugi raz... w Boże Narodzenie rano. Mimo cichego oburzenia pomysł ten wypalił i przyniósł zamierzone efekty.

Wbrew pozorom w porankowym domu Święta były obchodzone. Nawet tradycyjnie. Chyba. Rzecz jednak w tym, że my obchodzimy Święta Bożego Narodzenia, podczas gdy dookoła świętowana była Gwiazdka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers