2 stycznia 2010

Nowy Rok



Ależ nas w tym Nowym Roku śniegiem zasypało. W Boże Narodzenie Wielkanoc pełną gębą a teraz, proszę jakie widoki świat serwuje porankowym od rana.
Emocje świąteczno-sylwestrowe opadają i czas wrócić do śnieżnej rzeczywistości i do ciężkiej pracy. Najbliższy rok ma być rokiem kamieni milowych, rokiem wydarzeń przełomowych - przynajmniej takie są plany. 5 rocznica ślubu, okrągłe urodziny, no i przede wszystkim plan jest taki, by w tym roku... albo nie, ciii, bo jeszcze zapeszymy i nic nie wyjdzie z podstawowego planu, który ma uwolnić porankową rodzinę od nadmiaru toksycznych myśli i emocji.
Niech się zatem rok 2010 toczy w radosnym rytmie, plany niech się realizują z pomocą Boga i ludzi no i niech wszelakie grypy pasie, świńskie, kurze, rybie czy kocie (bo pewnie i takie nas czekają) omijają nas szerokim łukiem.

Sylwester był wybuchowy i z przygodami. Spędzony w domu tylko we czworo, co wcale nie jest takim zły pomysłem. Uroczysta kolacja zjedzona z dziećmi o 20:00, zimne ognie, baloniki i serpentyny... Porankowe Glorie (nazwijmy je tak w tym roku, bo to są urocze dwie Glorie) przewidująco dały matce w kość w ciągu dnia odmawiając popołudniowej drzemki, ale za to o 21 obie elegancko chrapały w różowych piżamkach (o zgrozo!) w swoich łóżkach. Przespały północ, przespały noc, przespały ranek i wstały o 9 pytając: a to bum bum to kiedy będzie?
"Bum bum" było. Nawet całkiem ładne, trzeba przyznać. Krótko przed północą porankowi rodzice dali w dziób pani Młynarskiej i pannie Cichopek i towarzyszom w postaci panów Ibisza i Dowbora (matko, aż wstyd się przyznać, ale to było jedyne sylwestrowe cóś w telewizji, co można było oglądać "w tle") i przerzucili się na regionalny program radiowy, który miał przygrywać poloneza do miejskiego pokazu sztucznych ogni (brzmi to nieco dziwnie, prawda? zapewniamy jednak, że było zaskakująco urocze - w końcu my "wiemy, jak się robi Sylwestra" ;) ).
No ale atrakcją wieczoru była wzorowa akcja strażacka przeprowadzona o 21 tuż pod oknami porankowego mieszkania, gdy w sąsiednim bloku zapaliły się meble składowane na balkonie. Dwa wozy strażackie, kilku strażaków, radio strażackie na pełen regulator - emocji masa! Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, dom cały choć nieco przybrudzony i nikomu nic się nie stało.
Powiadają, że jaki Nowy Rok taki cały rok, prawda? Oj, będzie wesoło zatem, będzie wesoło...

2 komentarze:

  1. Życzę żeby się działo jak najlepiej :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko nie kocie te grypy, bo niektorzy maja z kotami az za duzo do czynienia :)

    OdpowiedzUsuń

Daisypath Christmas tickers