10 stycznia 2010

pobudka

Zimowa pogoda sprzyja nagromadzeniu negatywnej energii, którą Porankowa Mama postanowiła w sobotni wieczór spożytkować na sprzątanie pokoju córek - sprzątanie po ciemku, bo w godzinach późno wieczornych. Jest to nie lada wyczyn, bo sprzątanie, gdy dzieci śpią, trzeba organizować tak, by tych dzieci nie obudzić. W tym czasie Porankowy Tata rozprawiał się z choinką, która w tym sezonie postanowiła być wyjątkowo wredna i wyschła na wiór tuż po Trzech Królach. Sobotni wieczór minął więc w porankowym domu pod znakiem pozbywania się ozdób świątecznych i ogarnianiu chaosu nim spowodowanego.
Korzystając z okazji, Porankowa Mama w trakcie sprzątania w pokoju dziecięcym postanowiła nieco poprzestawiać wielkogabarytowe zabawki, żeby dzieciom nieco więcej miejsca do zabawy zrobić (a dodatkowo, nieco odgruzować swój "salon", w którym niektóre z zabawek jakoś dziwnie zagrzewały miejsca).

W niedzielny poranek Porankową Mamę obudził hałas. Otworzyła oczy i przed nią wyrosła zziajana Porankowa Panienka, która cedziła przez zęby:
- Ja się pytam, kto tu rządzi. W moim pokoju JA robię porządek i nie wolno mi przestawiać zabawek. Normalnie mówię, że tak nie wolno.
- Hę? - zapytała "mądrze" Porankowa Mama zerkając na kuchnię-zabawkę, która stała w drzwiach pokoju. Porankowa Panienka odwróciła się na pięcie i zaczęła dalej przesuwać kuchnię w stronę okna.
- Ja tu rządzę. Duszę się od tych zabawek. Tu jest więcej miejsca i kuchnia ma tutaj stać!
- Aha. Coś jeszcze?
- Tak. Ukradli nam choinkę.

I dziecko zniknęło w swoim pokoju, żeby dalej przestawiać zabawki na miejsce...
Była godzina 6:50...

1 komentarz:

  1. :)))))))))))))))))))))))))))))))) Czyli nigdy więcej takiej samowolki!!! :))))))))))))

    OdpowiedzUsuń

Daisypath Christmas tickers