6 kwietnia 2009

w locie i przelocie

Jak widać, blogowa aktywność porankowej rodziny ogranicza się do wprowadzania drobnych zmian estetycznych tudzież jakościowych w ogólnym wyglądzie porankowych opowieści. Nie oznacza to, że nas wywiało, że nie mamy nic do poopowiadania, że mamy w poważaniu szanownych Czytelników (oj, taki zarzut też nam postawiono ;) , czy - tu dość ekstremalny opis wypadków - boimy się odezwać, żeby nie narobić znów jakiegoś szumu. Zwyczajnie, życie biegnie tak szybko, że w chwili wolnego porankowi rodzice opadają na kanapę i oczy im się same zamykają. Życie w porankowym domu to ostatnio maraton, sztafeta, bieg przez płotki...

Z nowości możemy zeznać, że:
Porankowa Panieneczka z dumą pokazuje swoje CZTERY zęby. Śmiga z napędem na cztery, gdy tylko zobaczy coś do zjedzenia i wbija te swoje siekacze w różnego typu nie-dziecięce jedzenie. Ostatnio dorwała kanapkę z kiełkami... Na szczęście nie skończyło się dla niej źle. Do tego dziecię zaczyna chodzić, chyba zaczyna gadać, a już z pewnością posługuje się wybranymi bobomigami.
Porankowa Panienka z kolei przypadkiem była u dentysty - przypadkiem, bo wizytę miała Porankowa Mama, a dziecię mamę odbierało, no a że pani dentystka miała chwilę... Po raz pierwszy w życiu - tzn. po raz pierwszy w życiu Porankowa Panienka była u stomatologa. Pani stomatolog obejrzała OSIEMNAŚCIE zębów, uznała, że są zdrowe, ale zaczyna się mała wada zgryzu (to ten koszmarny smoczek na noc), więc... zaleciła używanie płytki ortodontycznej - taki smoczek bez smoczka. I... podziałało! W czwartek z domu zniknęły ostatnie dwa smoczki, o które dopominała się Porankowa Panienka idąc spać. Bez płaczu, wrzasków, wybudzania w nocy! Taki prosty sposób, a jaki skuteczny!
Dziecię bez smoczka zdecydowania bardziej się rozgadało. Czasem wręcz zaskakuje wypowiedziami.

Przykłady:

pytanie: Ela, co jemy na śniadanie?
odpowiedź: Będę nudna, nonki (czyli Danonki).

stwierdzenie: Mamo, kuldę, nie chcem czekać! (oj, porażka, porażka, ale co - każdemu się zdarza powiedzieć "kulde" w chwili desperacji, prawda?)

stwierdzenie: Ula, jakie ty masz piękne loki. Nie ruszaj się. Masz być piękna! (to z wczoraj, gdy Elizabeta czesała młodszą siostrę po kąpieli).

Tak, cóż dodać więcej?

Porankowy Tata dorobił się okularów. Wygląda w nich bardzo stanowczo - dodaje mu to powagi w wojnie z babami na ulicy, o której miała być mowa i niedługo będzie. Ech, starzeje się facet!
Porankowa Mama za to usiłuje odnaleźć wewnętrzny spokój i harmonię i o dziwo widzi nadzieję, że zachowa swój umysł w stanie względnej poczytalności. Ot, wizualizacja i koniec z przejmowaniem się głupotami, koniec ze snuciem teorii spiskowych. I do tego w locie i przelocie (czyt. autobus tudzież przerwa w zajęciach) czyta Bluszcza (tak się ponoć powinno mówić - nie Bluszcz, a Bluszcza... hmmm...), który to Bluszcz przywraca jej wiarę w to, że kobieta nie musi żyć tylko modą, urodą, zakupami, kuchnią, zdradami, romansami, dziećmi i mężczyznami.

Na zakończenie wiadomości w locie i przelocie... cudo przesłane nam przez znajomą (cudo, które nas rozbawiło, ale też nieco przeraziło, bo poniekąd Porankowa Mama bywa czasem do bohaterki utworu podobna, a młode nie weszły nawet w wiek przedszkolny!)

ta-da - oto THE MOM SONG,

utwór oryginalnie wykonywany i napisany przez Anitę Renfroe, ale ta wersja jest zdecydowanie lepsza - i pod względem ekspresji i pod względem głosu.

1 komentarz:

  1. o matko jedyna!!! jaki słowotok jej się załączył, ja nie dałabym rady, ale prawda jest taka, że utozsamic sie mozna z tym w 100 %. matka mowi trzysta rzeczy jednoczesnie, na rózne tematy - niekoncznie ze sobą powiązane... i dziwi sie czasem,ze biedne dziecko nie ogarnia:) hehe

    dominika zolka

    OdpowiedzUsuń

Daisypath Christmas tickers