10 marca 2009

kalejdoskop i huśtawka

kilkanaście dni temu:
Porankowa Mama, zaintrygowana ciszą dobiegającą z pokoju, w którym przebywały obie młode, woła z kuchni:
- Elucha, co robisz?
- Chowam - pada w odpowiedzi.
- Co chowasz? - woła coraz bardziej zaintrygowana Porankowa Mama.
- Ulę! - odpowiada rezolutnie dwulatka.
Porankowa Mama rzuca garnki w kąt i pędzi do pokoju. Na podłodze wygodnie siedzi Porankowa Panienka, Porankowej Panieneczki jednak ani widu ani słychu.
- Gdzie jest Ula?
- Tutaj! - odpowiada dziecię i wskazuje na przewijak. Porankowa Mama schodzi do przysłowiowego parteru, spogląda pod mebel, a tam... zwinięta w kłębek, z głową dociśniętą do stóp patrzy na nią Porankowa Panieneczka i szczerzy swoje dwa dolne zęby wykazując zarazem objawy lekkiej dezorientacji.
- Elucha, dlaczego schowałaś Ulę?
- Bo... uciekała.

wczoraj:
- Elucha, co tam tak cicho? - woła Porankowa Mama w stronę kuchni, gdzie obie młode bezpiecznie skoszarowane czekają na obiad.
- Karmiem!
- Kogo karmisz, na Boga? Ulę? Czym?
- Makaronem! Bo głodna!
Porankowa Mama wpada do kuchni a tam rzeczywiście, Porankowa Panienka stojąc na taboreciku wygarnia z sitka makaron i rzuca go siostrze siedzącej w krzesełku do karmienia...

dzisiaj... obie młode wstały zakatarzone, gruźliczy kaszel nadal dudni w mieszkaniu, do lekarza dostać się nie idzie, bo nasz pediatra jest nieobecny, a na zastępstwie wiadomo jak jest... Ogólnie, nie jest wesoło. Ot, taki kalejdoskop i huśtawka. Jak to w życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers