23 września 2008

kup pani fikuśne gacie

Numer telefonu komórkowego Porankowej Mamy z różnych względów jest rozdawany różnym ludziom i instytucjom. I ci różni ludzie i instytucje czasem do Porankowej Mamy dzwonią. W różnych sprawach - niekoniecznie związanych z pracą Porankowej Mamy. Przykładowo wczoraj. "Numer prywatny" wyświetlił się na ekranie owego telefonu akurat w chwili, gdy Porankowa Mama miała chwilę wolnego. W słuchawce zabrzmiał dziewczęcy głosik:
- (jakiś tam wstęp). Chciałabym porozmawiać z panią na temat damskiej bielizny. Czy ma pani chwilkę?
No cóż było robić, raz można, więc Porankowa Mama wyraziła zainteresowanie rozmową o damskich galotach. Rozmowa potoczyła się tak jak zazwyczaj. Pytano o to, czy jest jej znana taka a taka marka (nomen omen tak niewyraźnie powiedziano nazwę, że Porankowa Mama do teraz nie wie, co to za twór - zaczyna się na M i jest ze Szwajcarii, a w testach jakościowych pobił ponoć Triumpha i Atlantica... wierzyć w to?), jaką kwotę wydaje zazwyczaj na zakup majtek, czy stawia na jakość czy na ilość (poproszę kilogram majtek, mogą być bez koronki :D )... No i w końcu padło: czy byłaby pani zainteresowana zakupem fig firmy (tu ta marka nie do zrozumienia) w promocyjnej cenie 24,90 za 3 sztuki? Cena normalna tych 3 sztuk wyniosłaby 120zł, my dziś proponujemy je tylko za 24,90 razem z kosztami wysyłki...
I tu Porankową Mamę zatkało. Po pierwsze, kto przy zdrowych zmysłach kupi bieliznę przez telefon? Po drugie, kto przy zdrowych zmysłach sprzedaje 3 pary DOBRYCH majtek w cenie nawet nie jednej sztuki? No i jak na kobietę przystało, Porankowa Mama zaczęła doszukiwać się przysłowiowej dziury w całym. Pani po drugiej stronie kabla była jednak przygotowana na większość pytań z serii "a dlaczego.." i rzeczowo udzielała wyjaśnień rozpoczynając je od: "rzeczywiście, większość pań zastanawia się, dlaczego..." (zawsze zastanawiało Porankową Mamę, kto i w oparciu o co układa te wielkie przewodniki dla telemarketerów - przewodniki, w których jest odpowiedź na KAŻDE pytanie...).
- Da się pani zatem skusić na zakup 3 par naszych majteczek? (matko! to określenie w odniesieniu do damskiej bielizny zawsze budzi w Porankowej Mamie niezbyt pozytywne skojarzenia... o ile zdrobnienia zazwyczaj są przyjemne dla myśli i ucha, o tyle "majteczki" nie koniecznie).
- Dać bym się dała, ale wie pani, kupowanie bielizny, której się nie widziało na oczy jest dość ryzykowne. Poza tym, jak mam dobrać rozmiar, skoro każda firma ma inną rozmiarówkę?
Po kolejnych minutach wyjaśnień, gdzie okazało się, że przesyłka z majtkami płatna jest po kilku dniach od jej otrzymania, po tym, jak klientka uzna, że to jest to i pasuje, Porankowa Mama doszła do wniosku, że nic nie ryzykuje kupując w ciemno na takich zasadach.
- Bardzo się cieszę - rzekła pani w słuchawce. - Proszę zatem powiedzieć, czy wolałaby pani standardowe figi czy fikuśne stringi?
I tu Porankowa Mama opadła głową na blat stołu, przy którym siedziała. Oczami wyobraźni widziała markowe, szwajcarskie FIKUŚNE stringi w postaci 3 sznureczków za JEDYNE 24,90 - oczywiście w rozmiarze mniejszym niż normalnie nosi, bo "rozmiarówka szwajcarska wypada nieco większa od polskiej".
- Zdecydowanie standardowe figi. Z fikuśnością wolę nie ryzykować, nawet za 24,90.
- Dobrze. A czy woli pani majtki w kolorach jesieni czy miks kolorów wybrany przez firmę?
I tu ponownie oczami wyobraźni Porankowa Mama zobaczyła 3 sztuki markowych, szwajcarskich standardowych fig w kolorze szarym, burym i gaciowym (poważnie, jest ponoć taki kolor!). Na szczęście pani w słuchawce wyjaśniła, że chodzi o kolory: ecru, malinowy i wrzosowy.
Po wymianie uprzejmości padło wreszcie ostateczne stwierdzenie "a teraz proszę panią o potwierdzenie tożsamości i danych do wysyłki", przy którym Porankowa Mama zazwyczaj ucina rozmowę, bo wtedy zdaje sobie sprawę z tego, że podawanie danych osobowych przez telefon obcym ludziom nie jest najmądrzejszą rzeczą. Ale... ale w tym wypadku pani sprzedająca majtki zaczęła sama dyktować dokładne imię i nazwisko Porankowej Mamy oraz jej adres, łącznie z kodem.
- Zgadza się. Mogę zapytać jednak, skąd ma pani moje dokładne dane osobowe?
- Rzeczywiście, większość pań zastanawia się, skąd mamy ich dane. Otóż, niedawno wypełniała pani w szpitalu położniczym ankietę dołączoną do niebieskiego pudełka (to takie pudełko z próbkami dla noworodka i mamusi). Nasza firma bierze udział w tym projekcie i oferta skierowana jest do właśnie do nowych mam.
Wyobraźnia Porankowej Mamy zaczęła znowu działać, bo oto zobaczyła markowe, szwajcarskie, standardowe figi w kolorach jesieni w rozmiarze MAMA SIZE. Postanowiła jednak nie wycofywać się z zakupu, bo przecież dzięki niebieskiemu pudełku i wypełnieniu ankiety dostała do domu już wiele bardzo fajnych rzeczy dla obu dziewczyn: próbki mleka, słoiczki z obiadami, kremy i inne kosmetyki, pieluchy, śliniaczek... Może i te galoty nie będą takie złe? Nareszcie ktoś pomyślał nie tylko o dziecku, ale też o mamie.

7 komentarzy:

  1. Uśmiechnęłam się pełną gębą czytając tego posta. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie REWELACJA... :)))
    MH (magic)

    OdpowiedzUsuń
  3. :D przeczytałam tego posta po raz wtóry i wyobraziłam sobie coś jeszcze: markowe, szwajcarskie FIKUŚNE stringi w kolorze jesieni w rozmiarze MAMA SIZE! I teraz dopiero się uśmiałam!

    OdpowiedzUsuń
  4. swego czasu (6 late temu) wspolpracowalem z firma ktora zajmuje sie projektem 'niebieskie pudelko'. widac ze projekt nadal zywy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hahahaha no teraz czekam na relacje z przymiarki galotow, pamietaj o umieszczeniu zdjecia....mam na mysli produktu :)
    nie koniecznie efektu koncowego, bo jeszcze ktos zglosily naduzycie,hehehe

    OdpowiedzUsuń
  6. hehehehe, kate... wiecie co mam teraz przed oczami? scenę z filmu Dziennik Bridget Jones, gdy tytułowa bohaterka usiłuje założyć na siebie galoty przed premierą książki Kafki :))) produkt sfotografuję, na bank!
    chyba muszę obejrzeć Bridget Jones po raz kolejny, bo mnie będzie prześladować :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. a można by jeszcze ta Panią spytać (skoro taka poinforomowana i wyedukowana w kwestii "majteczek") czy ma może gacie w groby?!!! Poważnei, gacie w groby:) raz jedna moja kolezanka jeszcze za licealnych czasów kupiła swojemu meżczyźnie na walę w tynki gacie w groby - zrobiły furrorę!!!
    Aj promis:)
    Dominika, mama Oli

    OdpowiedzUsuń

Daisypath Christmas tickers