5 września 2008

porankowe Alternatywy - część II

Nadszedł wreszcie ów piątek, kiedy to o godzinie 17 miało się odbyć spotkanie z ekipą remontową. Koło godziny 15 Porankowa Mama stanęła przypadkiem na balkonie i przypadkiem zauważyła, że na balkonie u sąsiadów piętro wyżej stoi... ekipa remontowa i ogląda efekty swojej pracy sprzed 2 lat. W te pędy Porankowa Mama dopadła więc swój telefon komórkowy i wysłała małżonkowi sms'a: jeśli jeszcze nie jesteś w drodze do domu to się spiesz! faceci od elewacji chodzą! mam ich wpuścić?
Jak to zwykle w takiej sytuacji bywa, sms z odpowiedzią nie doszedł na czas, a panowie budowlańcy zastukali do porankowych drzwi akurat w chwili, gdy Porankowa Panienka wstała z nocnika tuż po obudzeniu się (czyli w piżamie), a Porankowa Panieneczka wisiała przewieszona przez brzeg umywalki i była myta po pieluszkowej katastrofie... No ale... Porankowa Mama postanowiła, mimo wszystko, dzielnie zmierzyć się z ekipą remontową sama i wpuściła owych panów na balkon, zastrzegając, że mogą tylko oglądać - bez podejmowania jakichkolwiek prac. Panowie balkon obejrzeli, odłupali kawał tynku, pomruczeli i stwierdzili, że zaraz wrócą i to naprawią... Tak...
W efekcie dyskusji, w której to Porankowa Mama kategorycznie mówiła "nie" remontowaniu balkonu bez stawiania rusztowania, a panowie upierali się, że to zajmie tylko godzinkę (sic!), ustalono, że: ekipa remontowa nie została w ogóle poinformowana o usterkach, które ma naprawić - przyjechali tego dnia w celu pomalowania odłażącej farby i tyle; o zebraniu nic nie wiedzą, a także, że Porankowa Mama jest pierwszą osobą, która jakikolwiek sprzeciw stawia... Po 30 minutach panowie wyszli zostawiając: tonę gruzu na balkonie i na okolicznych krzakach (dobrze, że nikt nie dostał tym tynkiem w głowę, jak ów tynk frunął z VI piętra...), Porankową Mamę w totalnej konsternacji i frustracji, porankowe dziewczynki w stanie totalnego ogłupienia, a Porankowego Tatę... cóż, Porankowy Tata musiał za karę sprzątać, gdyż nie wrócił do domu na czas.

Nie zrażeni incydentem z ekipą remontową, porankowi rodzice uznali, że będą udawać przysłowiowego głupa i o godzinie 17 Porankowa Mama, uzbrojona w kalendarz do notowania, stanęła przed zamkniętymi drzwiami do piwnicy - miejsca spotkań w porankowym bloku. Chwilę później pojawiła się Pani Jamnikowa a za nią Wąsacz i Pani Księgowa. Towarzystwo wymieniło uprzejmości i czekało... i czekało (a Porankowa Mama udawała "głupa" i czekała razem z nimi). Po kwadransie atmosfera zaczęła się robić nerwowa. W końcu Wąsacz nie wytrzymał i zadzwonił domofonem do Pana Muchy:
- Panie Mucha! Gdzie Pan jest! 17 minęła, my tu czekamy a Was nie ma - wrzasnął do mikrofonu.
- Ale o co chodzi?
- Pan ze mnie idioty nie rób! Z ekipą spotkanie miało być!
- Z jaką ekipą? Jakie spotkanie?
I tak sobie panowie pogawędkę ciągnęli w tym tonie, aż w końcu Pan Mucha uznał, że zejdzie na dół wyjaśnić osobiście, o co chodzi z zebraniem, o którym nic nie wie, a Wąsacz stwierdził, że go krew zaleje i... odjechał autem w siną dal.
Osobiste pojawienie się Pana Muchy niewiele zmieniło - uparcie powtarzał on, że o spotkaniu pierwsze słyszy, że ekipa była i odjechała, bo zrobiła, co miała zrobić (sic!), że nie można mieć do niego pretensji, bo on tu nie jest od zarządzania...
Lawinę wzajemnych oskarżeń, pretensji i bezsensownych argumentów, które nagle przestały dotyczyć elewacji, a zaczęły dotyczyć... podzielników ciepła na kaloryferach (poważnie!) przerwało stwierdzenie Pani Jamnikowej: trzeba zadzwonić do Administracji i zwołać zebranie.
- To niech państwo zwołają zebranie. Ja nie jestem od dzwonienia - odpowiedział Pan Mucha...
... i po tych słowach rozpętała się burza. Właściwie, rozpętała się po tym, jak na te słowa Porankowa Mama zareagowała pytaniem:
- To za co my Panu płacimy?

A teraz, zgaduj-zgadula: na czym stanęło? Ano na tym, że Porankowa Mama miała wykonać telefon do Administracji i poprosić o zwołanie zebrania... Zebrania dotyczącego liczników, a nie elewacji czy kopiącej prądem windy... Tak, o tych kwestiach zapomniano zupełnie...

koniec części II

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers