Wchodząc do sklepu sieci SMYK Porankowa Mama zastrzegła, że nie zamierza go opuścić nie mając w ręku paragonu poświadczającego zakup jakiegokolwiek obuwia domowego dla Porankowej Panienki. Koniec bieganiu boso po domu! Jesień idzie, robi się coraz chłodniej, a mając w domu małego stwora, jakim jest Porankowa Panieneczka, nie można sobie pozwolić na choćby najmniejszy katar. Porankowa rodzina wmaszerowała więc do sklepu z mocnym postanowieniem: kupić papcie, jakiekolwiek, nawet w formie tenisówek, ale papcie.
Wybór był olbrzymi - cała ściana sympatycznych tenisóweczek (innych papcio-podobnych nie było w ofercie) w rozmiarach dziecięcych, czyli - jak można przypuszczać, także dla Porankowej Panienki.
Jako pierwsze odpadły wszystkie butki w rozmiarach poniżej 25 oraz powyżej 26 - ze ściany sympatycznych tenisóweczek zostały więc trzy rzędy butów...
- Ok, to co my tu mamy? - westchnęła Porankowa Mama i sięgnęła po parę granatowych tenisówek. - Przymierzać! - wybrała parę w rozmiarze 25 i podała zainteresowanym, czyli Porankowemu Tacie i Porankowej Panience.
- A nie ma większych? - padło w odpowiedzi. - Bo te takie ciasnawe w przegubie.
- Ok, to przymierzać te. Mają inny rzep. Powinna noga wejść - Porankowa Mama ze smutkiem ogarnęła wzrokiem rząd tenisówek, którego pod uwagę przy zakupie brać już nie będzie i podała zainteresowanym parę zielonych tenisówek z całkiem wygodnym zapięciem - Te muszą być dobre, bo innych tu nie ma, a coś kupić musimy!
- Jesteś pewna? - zapytał podejrzliwie Porankowy Tata.
- No chyba nie chcesz jej kupić odblaskowo-różowych kapci, co? A innych tu nie ma. Więc albo zielone, albo.. Nie ma innego albo!
- Dawaj różowe, bo ja tych nie kupię. Widziałaś, co mają wyszyte z przodu?
Porankowa Mama dopiero wtedy spojrzała uważnie na kapcie, które - swoją drogą pasujące na nogę Porankowej Panienki - miały wyszyste na przedzie: HYPER FORCE (czy coś takiego) a zaraz obok wielką trupią czaszkę.
- No żesz cholera, półtorarocznemu dziecku trupiej czachy nie założę! Ba, w ogóle dziecku trupiej czachy nie założę! Odbiło im? To zupełnie, jak z MiniMini - bajki bez przemocy, a Rumcajsa chcą rozstrzelać! Tenisówki, które aż namawiają do agresji i kłaniają się ciemnym mocom! - Porankowa Mama w przypływie negatywnych emocji zaczęła głośno marudzić.
- Dawaj te różowe... Nie ma wyjścia...
No ale, nie było wyjścia...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNormalnie glebnę... Czy to oznacza to, co zrozumiałem dokonując analizy semantycznej tekstu?!?!?!? Elżbieta ma RÓŻOWE papcie?!?!?!? Z napisem LOVE ????????????? I ona w tym chodzi?!??!?!?!?!?!?!
OdpowiedzUsuńElizabecie przystoi tylko jeden kolor - ZIELONY!!!!!
To ja w Luwrze dokonywałem cudów ekwilibrystyki, nadwyrężając swoje zreumatyzowane kończyny by sfotografować spatynowana miedzianą skorupę lwa tak, by wyglądała na żabę a Ty mi teraz piszesz o RÓŻOWYCH papciach?!?!?!?!
Zakładam ogrzewanie podłogowe.... U nas Ela będzie chodzić na bosaka...... Do nas w różowych laczkach jej nie przyprowadzajcie....
Moja wnuczka a'la "homsiu"....
O tempora! O mores!!!
- - -
Sama se kup różowe........
Dziecko sie bronić samo nie może, ale ma DZIADKA !!!!!!!!!!!!!!!!
A ja myślę, że nie ma czym się aż tak martwić... W końcu to dziecko, nóżka szybko urośnie i papcie odejdą w zapomnienie... Ewentualnie należy dać Eli mazaka wodoodpornego co by zajęła się akcją upiększającą/ niwelującą różowy odblask. :)
OdpowiedzUsuń