- autorstwa: Porankowa Mama -
Porankowa Rodzina dwa lata się opierała wirusowi zwanemu potocznie Covid-19, aż wreszcie cholerstwo znalazło uchylone drzwi i do nas przylazło. Oto historia w skrócie i w toku, dla potomnych:
czwartek: Gloria Młodsza dzwoni do Porankowego Taty ze szkoły z informacją, że katar rzucił jej się na nos i zaczyna brakować chusteczek. Porankowy Tata odbiera dziecko wcześniej ze szkoły. Katar atakuje dalej, wspomaga go narastający ból gardła i chrypa. Omikron? Rodzina zakupuje domowy test antygenowy - ten z wymazu z nosa. Test wychodzi pozytywny, bez wątpliwości. Niestety, jest za późno na kontakt z lekarzem rodzinnym. Mimo to, dobrowolnie poddajemy się kwarantannie - toż to oczywiste, odpowiedzialność społeczna nakazuje.
piątek: Rodzina zgłasza się na konsultację telefoniczną do lekarza rodzinnego. I tu pierwsze zdziwko: na podstawie testu domowego nie można zgłosić zachorowania - musi być test "państwowy". Drugie zdziwko: chcemy kwarantannę, choć jesteśmy szczepieni? Wychodzi na to, że kwarantanna raczej nie dla nas. Najwyżej opieka.
Nie do końca rozumiemy wywód lekarski i decyzję, by całą naszą czwórkę skierować od razu na test... Wprawdzie tu boli głowa, tam czasem ucho, trochę częściej się kichnie... Nie jesteśmy prawnikami, ale przepisy w miarę znamy - logiczne to dla nas nie jest, test teraz nam nic nie da, tylko wykluczy zachorowanie. No ale ok, lekarz zaleca. Zapisujemy numery skierowania.
Tu na scenę wchodzi "pandemiczny system informacji telefonicznej "... Ledwo człowiek dostał skierowanie na test, telefony komórkowe Porankowych Rodziców ożyły.
Wpierw smsy z kodami na test - tymi samymi, co zapisywaliśmy. Szkoda, że dostaliśmy tylko trzy wiadomości, a w domu jest nas czworo...
Potem telefony z automatu Sanepidu. Pierwsze dwa, że Porankowe Glorie objęte są kwarantanną. Potem telefon, że Porankowa Mama też na kwarantannie i ma obowiązek zainstalować aplikację Kwarantanna Domowa - aplikacja od razu zapewnia rozrywkę, bo co kwadrans każe robić sobie fotkę. Czekamy na czwarty telefon... Cisza...
W końcu zadzwonił i... opierdzielił Porankowego Tatę, że ten jeszcze aplikacji nie ma. Wyczekiwany telefon, że ma ją zainstalować, zadzwonił godzinę później...
Aplikacja i Internetowe Konto Pacjenta jednoznacznie wskazują: nałożono kwarantannę od 4 do 10 marca.
Historia dzieje się dalej.
godz. 15:00: Jedziemy na test. Jesteśmy jedyni w kolejce i namiocie - mamy wrażenie, że wzbudzamy radość diagnostów, którzy nudzą się niemiłosiernie. Obsługują nas trzy osoby: wymazywacz, sekretarz i sprawdzacz. Wydają się przyjaźnie nastawieni, choć przez te kosmiczne uniformy wiele nie widać. Wyniki mają być w ciągu 24h.
godz. 20:00: Pandemiczny system informacji telefonicznej informuje, że wyniki już są. Sprawdzamy - 3:1. Trzy negatywne i jeden pozytywny. Gloria Młodsza świeci w systemie na czerwono. Nakładają izolację. Na koncie reszty domowników... kwarantanna została właśnie zdjęta. Dokumenty poświadczające kwarantannę obejmują tylko dzień 4 marca.
Wewnętrzna odpowiedzialność społeczna zaczyna dzwonić na alarm. W sumie, moglibyśmy dokupić kilka brakujących drobiazgów - nikt nam nie broni...
Mamy zagwostkę, bo Porankowy Tata w sobotę powinien być w pracy... Sprawdzamy przepisy na rządowej stronie - napisane są tak niejednoznacznie, że sami już nie wiemy, na czym stoimy. Kwarantanna dla domownika tak długo jak izolacja, przy czym kwarantannie nie podlega domownik szczepiony z negatywnym testem... Czyli nie ma kwarantanny. Ale doczytujemy, ze nasz negatywny test powinien być zrobiony PO otrzymaniu informacji, że domownik ma wynik pozytywny. Nasze testy były równocześnie... Bądź tu mądry... No nic, najwyżej będziemy brali opiekę albo pokryjemy urlopem... Sami się poddajemy kwarantannie. Odpowiedzialność itd.
Pierwszy dzień kwarantanny mija leniwie, bez dodatkowych atrakcji. Odpoczywamy, choć wkurzenie i dezorientacja narastają.
sobota: Glorii Młodszej się polepsza. W systemie nadal widnieje brak kwarantanny.
W porze obiadowej przychodzi wiadomość z systemu, że Gloria Młodsza zostaje objęta izolacją. System nakazuje jej zgłosić domowników do kwarantanny... Telepatycznie ściągamy pracownika Sanepidu, bo po godzinie dzwoni sympatyczna pani, która przeprowadza wywiad i nakłada na nas kwarantannę do 10 marca (znowu) oraz... daje skierowanie na test, jeśli chcemy się z tej kwarantanny zwolnić... W końcu jesteśmy szczepieni! Test robiony razem z Glorią Młodszą nie ma znaczenia, bo musiałby być zrobiony w ciągu najbliższych dni...
Telefony znów ożywają. System potwierdza zalecenia Sanepidu. Ponownie, tylko dla trzech osób. Aplikacja za to zamarła - niczego od nas nie chce. IKP aktualizuje dane dopiero po pewnym czasie.
Dzień drugi kwarantanny mija leniwie. W domu pachnie rosołem i szarlotką (zdajemy sobie sprawę z tego, że mamy zapasy jedzeniowe, ale nie mamy zapasów deserowych - kwarantanna zmusza nas do powrotu do korzeni). Gloria Młodsza ma się całkiem dobrze. Prawie jak wakacje. Tylko wewnętrzna odpowiedzialność społeczna podpowiada, że to nie żart i zabawa. (PM)
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz