18 lutego 2012

wróżka zębuszka

Katastrofa. Ząb się rusza. Trochę mu zbieg okoliczności pomógł, gdy właścicielka szczęki zgrzytnęła zębami przy psiknięciu, ale fakt faktem. Ząb się rusza i zamierza wypaść. Chyba.
- Gdzie moje pudełko dla wróżki zębuszki? Jak mi w nocy ząb wypadnie, skąd będzie wiedzieć, że ma mi zostawić pieniądze?
Świat się zmienia. Za MOICH czasów nie było wróżki zębuszki. Zupełnie nie jestem obeznana w temacie.
- Młoda, a ta wróżka to jakie pieniądze przynosi? - podpytuję dziecię.
- Takie prawdziwe - buu, czekoladowe nie przejdą, myślę sobie.
- To znaczy monetę czy papierek? - dopytuję dalej.
- Kółeczko z metalu - ufff, nie zbankrutujemy. Zapamiętać, banknot to nie prawdziwy pieniądz.
- Aaa. A jakie kółeczko? Duże, małe? - jak już wywiad to pełen, prawda?
- Takie z 5. Bo tyle mam lat.

Dobrze, że zęby wypadają, jak człowiek ma mało lat. Jest szansa, że nie zbankrutujemy. Choć jeśli zsumujemy zapłatę za każdy ząb, który wypadnie, kwota i tak będzie pokaźna.

Swoją drogą, czy wróżka zębuszka płaci procenty za zwłokę? Bo jeśli ta wróżka istnieje, moje konto powinno się wzbogacić o duuuuużżżżżooooo pieniędzy ;) A konto Ślubnego o tyle samo i jeszcze trochę ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers