12 listopada 2011

sobotni poranek

Każdego wieczora w ciągu tygodnia Glorie pytają:
- Czy jutro już jest ten dzień, gdzie możemy spać dłuugggooo aż do południa?
Każdego wieczora w ciągu tygodnia odpowiadam:
- Nie, jutro was budzę do przedszkola. Ale w sobotę możecie spać ile chcecie.
Jak można przewidzieć, każdego dnia w ciągu tygodnia dzieci trzeba siłą z łózek wyciągać, a w sobotę punkt 6:30 obie lądują na mojej poduszce, pod moją pierzyną i ani myślą o spaniu.

Dziś sobota, długi weekend. Godzina 7:00 - w domu cisza. Glorie śpią. Człowiek myśli: "Jaki błogi spokój. Cud!".
I wtedy, za oknem rozlega się dźwięk, którego nie da się opisać słowami  - znalazłam więc na YouTube podobny, choć nasz był bardziej nasilony i miał większą częstotliwość:

(sami powiedzcie, czy tratatatata albo jebudududududududu oddaje ten dźwięk?)

Oczywiste jest, że chwilę później Glorie wskoczyły do mojego łóżka oczekując, że im pokażę, co się dzieje za oknem. A za oknem, moi drodzy, o godzinie 7:00, w sobotę po Święcie Niepodległości, pięciu panów ubranych w pomarańczowe ubranka nadzorowało pracę młota pneumatycznego podłączonego do koparki. Miasto know how postanowiło akurat dzisiaj bladym świtem załatać dziury na naszej urokliwej uliczce. Nie muszę wspominać, że nasza dochodząca do bloku pieszojezdnia z dziurami jak kratery nie została uwzględniona w harmonogramie napraw. Pieszojezdnia bez właściciela to już jednak zupełnie inna historia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers