10 czerwca 2009

był sobie pomnik

Był, bo już go nie ma. Porankowy Tata uwiecznił na zdjęciu to, co dziś (dosłownie dziś, w środę 10 czerwca) z pomnika zostało:



Od 30 lat stał sobie niedaleko porankowego domu jako charakterystyczny element wystroju otoczenia. Niezbyt urodziwy, trzeba dodać, ale charakterystyczny. 16 metrowa betonowa belka ustawiona w pionie.
Od jakiegoś czasu pomnik budził wiele emocji, nie tylko z powodu jawnej brzydoty i znikomej użyteczności społecznej, ale przede wszystkim z racji tego, że był to pomnik na cześć pewnego generała, co to wcale pozytywnym bohaterem nie był. Przynajmniej dla sporej rzeszy ludzi, bo znalazło się też grono, dla którego ów generał był wielkim bohaterem.
Generała postanowiono więc się pozbyć w imię akcji dekomunizacyjnej. Pewna partia, co to się z pistacjami kojarzy, wpadła na szalony pomysł, by przeszczepić generałowi twarz (ot, zrobimy z niego Sikorskiego i po kłopocie - poważnie!). Przeszczep się nie przyjął już w przedbiegach, bo postanowiono generała rozebrać (i nie jest to błąd językowy czy stylistyczny, bowiem na tablicy informacyjnej w miejscu rozbiórki widnieje wołami pisane: "rozbiórka generała X."). Decyzja ta zapadła ponoć jakiś czas temu. No ale...
Wieść się niosła, że generał ma niezłe korzenie. Dosłownie. Pomnik jest zbudowany ze zbrojonego betonu i by się go pozbyć trzeba go wysadzić. Porankowa rodzina szykowała się więc na wielkie "bum", podczas gdy mądrzy ludzie myśleli nad tym, jak takie "bum" zrobić, by przy okazji nie wysadzić okolicznych bloków. Czas mijał, a generał stał tam, gdzie stał.
I oto nagle, w poniedziałek po eurowyborach przepuszczono nagły i nieprzyjemny atak na generała:



We wtorek popołudniu Porankowa Mama popijała kawę patrząc przez okno porankowej kuchni (cóż, nie każdemu dany jest taras z widokiem na zieleń okolicznych lasów, pola czy morze). Przyglądając się otoczeniu spojrzała na wystający zza sąsiedniego domu czubek pomnika, który miał zostać poddany rozbiórce.
- Przydałoby się ostatnie zdjęcie. Poglądowe dla potomności - pomyślała i wyszła do pokoju po aparat fotograficzny. Gdy wróciła po kilkudziesięciu sekundach... czubek pomnika był już tylko wspomnieniem. Bez "bum", tak zwyczajnie - koparki, młoty pneumatyczne, robotnicy... W ciągu niecałej minuty.
I po co te wielkie debaty o wysadzaniu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers