23 maja 2008

migawka

Rok temu Porankowa Mama zasiadła przed komputerem i utworzyła bloga o nazwie Porankowe Newsy - drobny szczegół, że jako tło tytułowe umieściła zdjęcie zachodzącego słońca, ale wówczas zachodzące słońce było częściej przez porankowych rodziców oglądane niż wschodzące. No ale... zasiadła przed komputerem i utworzyła bloga, by nie musieć po raz setny opowiadać historii o tym, jak to nawiedziła porankowy dom policja w poszukiwaniu pana X.
W kolejnych dniach usiadła przed komputerem, by zamieścić na blogu posty o tym, co to w porankowym domu się dzieje, bowiem opowiadanie tych samych rzeczy kolejnym osobom zaczęło się robić męczące. I tak jej zostało - od czasu do czasu, mniej lub bardziej regularnie Porankowa Mama pisywała o rzeczach mniej lub bardziej ważnych, ale za każdym razem na tyle interesujących, że opowieści te znajdowały chętnych do ich "wysłuchania".
Z biegiem dni i miesięcy rzesza czytelników się rozrastała, co w sumie jest szalenie intrygującym zjawiskiem, biorąc pod uwagę, że porankowi rodzice nie upowszechniali adresu swojego bloga osobom postronnym, a i sam blog objęty został klauzulą "poufności" i w publicznych rejestrach Bloggera go nie było i nie ma. W każdym razie, bloga czytali (i chyba nadal czytują) już nie tylko członkowie rodziny i przyjaciele, ale także znajomi i ich rodziny, znajomi znajomych, jak również współpracownicy porankowych rodziców - ci najbliżsi, jak i ci trochę a nawet bardzo od niej oddaleni przestrzenią fizyczną. Pojawili się nawet czytelnicy z zagranicy. (Na marginesie, wszystkich serdecznie pozdrawiamy!)
Opowieści Porankowej Mamy budziły wiele skrajnych emocji - od zachwytu po oburzenie. Emocje te dotyczyły zarówno poczynań bohaterów opowiadanych historii, jak i samej osoby piszącego (czy raczej piszącej). Niestety, musiało upłynąć trochę czasu zanim Porankowa Mama zapanowała nad swoimi emocjami wywołanymi emocjami czytelników - w czasie tego burzliwego procesu blog chwilowo przypominał katatonika w napadzie choroby, ale udało się go jakoś z tego stuporu wyprowadzić i Porankowa Mama znów zasiadła przed komputerem. Przyznać jednak szczerze trzeba, że częstotliwość opowieści znacząco spadła i chyba niestety tak już pozostanie, bo za dużo pojawiło się tematów, o których pisać "nie wypada" jeśli się ma resztki instynktu samozachowawczego.
W każdym razie, blog od roku sobie jest i stanowi fantastyczne źródło westchnień dla porankowej rodziny. Cóż, minęły już te czasy, gdy miało się chwilę w ciągu dnia na ręczne pisanie pamiętnika (poza tym, zdecydowanie pamiętnik/dziennik i blog to dwie różne sprawy. I nie wchodzi tu w grę potrzeba emocjonalnego ekshibicjonizmu, czy jak to tam kto nazwie, która znajduje swoje ujście w pisaniu bloga - nie przeczę, że takie ekshibicjonistyczne blogi w sieci istnieją, ale jeśli ktoś zada sobie tyle trudu, by do ich poszukać i do nich zajrzeć, to z pewnością (zakładając, że jest przynajmniej w pewnym stopniu samodzielnie myślącą istotą) potwierdzi, iż Porankowe Newsy do tej kategorii blogów nie należą).
W ramach obchodów rocznicowych, powzdychajmy sobie zatem dziś wszyscy do własnej przeszłości, do tych miłych wydarzeń, które miały miejsce w ciągu minionego roku (i nie tylko). Przecież w ciągu 12 miesięcy tyle się działo i nawet jeśli niektóre wydarzenia są dla nas niezrozumiałe, to przecież sens mają - widocznie jesteśmy jeszcze zbyt krótkowzroczni, by to dostrzec. Albo patrzymy zbyt wąsko i nie widzimy pełnego obrazu... Cóż, zatem...
... zatem z okazji 1 rocznicy istnienia Porankowych Newsów porankowa rodzina życzy swoim czytelnikom zobaczenia szerszej perspektywy.
I mamy nadzieję, że będziecie z nami kolejny rok, bo dużo się dziać będzie!

A na zakończenie migawka z tego, jak wygląda ostatnio życie porankowej rodziny - tytuł "w pogoni za" jest tu bardzo na miejscu:


3 komentarze:

  1. no jestescie w koncu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ano jesteśmy! i oby nam tak zostało :-D choć faktycznie, miesiąc minął od ostatniego postu - shame on me! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. gratulacje! tak trzymać.

    OdpowiedzUsuń

Daisypath Christmas tickers