23 lutego 2015

Dziecko na Warsztat 5 - Ameryka Północna

Dziecko na Warsztat - odsłona piąta (nieco spóźniona*): Ameryka Północna
Temat przewodni:  muzyka


*post nieco spóźniony, bo pierwotnie miał być opublikowany w styczniu. Tak jakoś co roku wychodzi, że styczeń i luty to nasz sen zimowy i opornie idzie nam publikowanie postów. Moja wena twórcza jest uśpiona, a codzienny słowotok ustępuje miejsca refleksji i cichemu przyglądaniu się rzeczywistości. Nie oznacza to, że nic nie robiliśmy w ramach warsztatów. Działo się, choć nieco inaczej niż dotąd. Na dowód mam zdjęcia zalegające na dysku. Tylko słów było brak... Na horyzoncie jednak marzec, wiosna. Budę się wreszcie do życia!

Nie wiem, czy to tylko u mnie, ale moje pierwsze skojarzenie z Ameryką Północną to Stany Zjednoczone. Zupełnie zapominam o Kanadzie i o krajach Ameryki tzw. Środkowej, która ponoć do Północnej należy, o terytoriach zależnych nie wspominając. No i niestety ten "błąd" popełniłam prowadząc Glorie na terytorium kolejnego kontynentu. Uczepiłam się Stanów. I szczerze mówiąc, od razu jak zobaczyłam temat wyprawy w ramach projektu Dziecko na Warsztat II, wiedziałam, o czym będziemy mówić. A raczej, czego będziemy słuchać. Ale od początku.

Styczeń to miesiąc w moim domu niezwykły. Odkąd pamiętam, z niecierpliwością oczekiwałam północy w Sylwestra, oczekiwałam tego pierwszego dnia "nowego życia". Z moich okien w domu rodziców nie było widać fajerwerków. Kiedy więc wybijała północ z namaszczeniem otwierałam pachnący zeszyt/kalendarz i wpisywałam datę: 1 stycznia. I zaczynałam mój pamiętnik. Kolejny tom. Aż nastał styczeń 2007 roku, gdy urodziła się nasza Gloria Starsza. Pamiętniki zamieniły się w kalendarze, które powoli znowu odzyskują swój pierwotny kształt. I tak minęło nam wspólne ostatnie 8 lat. OSIEM! Tak, Gloria w styczniu obchodziła swoje ósme urodziny.

W ten szczególny, ósmy styczeń życia Glorii, Dziecko na Warsztat II postanowiło wyruszyć do Ameryki Północnej i posłuchać jej rytmu, jej muzyki. Ruszyliśmy więc i my - żyjąc chwilą, wracając myślą do przeszłości i myśląc o przyszłości. W mojej głowie pojawiło się pytanie: Czego słuchał świat, gdy JA miałam 8 lat? Czego słuchał świat w 1988 roku? Z tym pytaniem ruszyłyśmy rodzinnie w niezwykła podróż.

Zadanie 1. Off we go!
Tradycyjnie, sięgnęłyśmy do mapy. I tej ogólnej, kontynentu. I tej politycznej Stanów Zjednoczonych. Nowy Jork? Los Angeles? Chicago? Ha, a tu Floryda! Palcem po mapie Glorie odkrywały to, o czym słyszały już wcześniej. 



Zadanie 2. It's movie time!
Z mapą przed oczami sięgnęłyśmy po coś bardziej wizualnego. Sięgnęłyśmy po FILM. Na pierwszy rzut poszedł "Kevin sam w Nowym Jorku". Tak dla zabawy. I dla pierwszego kontaktu.
źródło: filmweb.pl
Potem jednak rzuciłyśmy się w przeszłość - obejrzałyśmy "Deszczową piosenkę" i poznawałyśmy kulisy amerykańskiego przemysłu filmowego.
źródło: theclassicalhollywood.blogspot.com
Przy okazji rozmawiałyśmy też o muzyce filmowej i o jej wykorzystaniu np. w reklamie. Bo któż nie zna piosenki Good morning z reklamy pieluszek Pampers? Ha! A my ją tu w oryginale słyszałyśmy! 
Dyskusja przyczyniła się do recitalu domowego, który obejmował większość piosenek ze znanych Gloriom kinowych superprodukcji amerykańskich Disneya i nie tylko. Kraina Lodu królowała!

Zadanie 3. It's party time!
Z pieśnią na ustach rozpoczęłyśmy kluczową część naszego warsztatu, czyli przygotowanie imprezy urodzinowej Glorii Starszej. Zaproszenia otrzymały wszystkie koleżanki z klasy (całe 7 sztuk) plus siostra. Ślubny dostał zgodę na obecność podczas przyjęcia, choć minę miał nietęgą, gdy zdał sobie sprawę, że w domu będzie siedem sztuk (jednej nie było) około-ośmoletnich i jedna sztuka nieco młodsza... 1
Jak na prawdziwe party w stylu glamour przystało, były szklanki ozdabiane cukrem i oznaczane kolorową gumką do włosów, żeby się nie myliły (szał ciał! poważnie! takie proste a tak genialne rozwiązanie!)


Był piętrowy, domowej roboty tort z malinami - wg projektu Jubilatki.

tu jeszcze przed ozdobieniem...
a tu już po zjedzeniu większości opłatkowych ozdób... świeczka zapalona "do zdjęcia"
Był ręcznie robione przez Ślubnego kulki ala Rafaello - kalorii nie liczymy, furorę zrobiły!


Były zajęcia artystyczne - ręczne robienie masek karnawałowych obsypanych brokatem i wiązanych złotą wstążką. Wszak to jeszcze karnawał!


A potem... A potem była MUZYKA. Muzyka rodem ze Stanów. Muzyka, której słucha się teraz, gdy ma się lat 8 (tu znowu Kraina Lodu! Ale jak się ma lat 8 to widocznie tak się ma...). I muzyka, która królowała na amerykańskiej liście przebojów Billboard w roku 1988 - lista Hot 100 TUTAJ, a fajny medley pierwszych 25 miejsc do odsłuchania TUTAJ

Aż sami się zdziwiliśmy, ile kawałków z tej listy mamy w naszej muzycznej biblioteczce! Paradoksalnie to Ślubny wprowadził do naszego domu powiew brytyjskości: Philla Collinsa i Georgea Michaela. Ja z kolei w posagu wniosłam Whitney Houston, Bon Joviego i Gunsów. Król popu przybył z obu stron. Całe doborowe towarzystwo obecne jest nadal w naszej muzycznej przestrzeni i muszę przyznać, że Glorie całkiem dobrze je znają (choć i tak zdecydowanie U2 jest na tapecie od pierwszych dni życia Starszej). Lista muzycznych hitów przyczyniła się do dyskusji na tym, co to jest tygiel narodów.

Ten warsztat był inny niż nasze poprzednie. Był bardziej spontaniczny, bardziej nastawiony na odbiór niż tworzenie. I szczerze mówiąc, jest warsztatem nadal otwartym, bo mam wrażenie, że tematu nie wyczerpałyśmy i pozostaje muzyczny niedosyt. Pozostaje zaintrygowanie jazzem, muzyką śmietnikową i rytmem. Ciekawią postaci Elvisa, Louisa Armstronga czy Elli Fitzgerald. I czekają w kolejce kolejne musicale, z "Dźwiękami muzyki" na czele! Ameryko, zamierzamy się osiedlić na dłużej!

No, to tyle o nas za oceanem. Ciekawi, jak wyprawy innych uczestniczek? Klik w link do muzycznej przygody:

1 komentarz:

  1. Fajne urodzinki wymyśliłaś! A muzyka lat 80-tych u nas zawsze na topie ;-)

    OdpowiedzUsuń

Daisypath Christmas tickers