16 stycznia 2011

magiczny próg "4"

Gloria Starsza kłus-galopem zbliża się do swoich czwartych już urodzin. CZWARTYCH! (Biorąc pod uwagę akcelerację rozwojową, to już prawie nastolatka, prawda?). Podkreślam wiek Glorii, bo nas olśniło z czym wiąże się przekroczenie przez nią progu lat 4... Wiąże się z... koniecznością uwzględnienia w wydatkach kosztu biletów na przejazdy autobusem i tramwajem. Wiąże się zatem z koniecznością zakupu sieciówki bądź liniówki bądź (do czego doszedł dziś Porankowy Tata) trasówki. Idąc dalej tym tropem, wiążę się z koniecznością zakupu komkarty i nauczenia dziecka noszenia przy sobie i PILNOWANIA owego dokumentu. Co się z tym wiąże, musimy zrobić młodej zdjęcie legitymacyjne (no chyba że można wyciąć twarz z innego zdjęcia, czego jeszcze nie sprawdziłam). Tak, zdecydowanie czwarte urodziny to nie takie zwykłe urodziny.

Z faktem zbliżających się urodzin wiąże się także kwestia imprezy urodzinowej. Nasze zdanie odnośnie kinderbali urodzinowych niewiele się zmieniło - nie planujemy zatem wynajęcia lokalu / klubu / sali na przyjęcie dla dzieci. Zostaliśmy jednak poinformowani, że przyjęcie dla dzieci odbywa się u nas w domu. Tak, ZOSTALIŚMY POINFORMOWANI. Liczba gości: czworo. W menu tort galaretkowy - czyli kilka różnokolorowych galaretek jedna na drugiej, w tortownicy. Ze świeczkami - nie jedną, tylko czterema. A do picia sok. I koniecznie bez rodziców. Depesza z pokoju dziecięcego nie określiła daty, choć podsłuchałam wczoraj rozmowę z potencjalnym gościem (lat prawie 6), że ma to być jakaś niedziela (mea culpa, podsłuchałam celowo, z premedytacją, bo się powstrzymać nie mogłam, takie to urocze było).
Druga depesza dotyczyła przyjęcia... dla rodziny. Dla babć i dziadków i pewnej cioci. Koniecznie w dniu urodzin. I ma być koniecznie tort z żabą. Do picia "co będą chcieli". Nie wiem, czy wśród gości zostaliśmy i my uwzględnieni. Nie wiem, na które przyjęcie załapie się Gloria Młodsza. Generalnie, nic już nie wiem - ja tylko wykonuję polecenia zgodnie z depeszami wysyłanymi przez prawie czterolatkę.
Ale warto w tym miejscu podkreślić, że każda depesza zaczyna się słowami: "wpadłam na świetny pomysł" i kończy się słowami: "co o tym myślisz? prawda, że jestem genialna?".
I bądź tu człowieku poważny...

A na marginesie rozważań o progu "4", zastanawia nas, czy gdy Gloria Starsza skończy już owe cztery lata, przestanie otrzymywać w prezencie pluszaki... Bo oto niedawno, przy okazji zabawy, dziecko stwierdziło: mama, czekaj, tylko przyniosę zwierzaki. Zajęło jej to z dziesięć minut, żeby wszystkie te stworzenia usadzić na podłodze. A ja z przerażeniem patrzyłam ile tego jest. Próbowaliśmy część upłynnić... nie da się. Poważnie, NIE DA SIĘ. Po pierwsze dlatego, że młode mają za dobrą pamięć i są niesamowicie spostrzegawcze. Zniknie jeden mini miś i już wiedzą, że go nie ma. Po drugie dlatego, że każdy z tych pluszaków ma swoją historię i młode doskonale pamiętają, od kogo go dostały... No i po trzecie dlatego, że młode naprawdę bawią się wszystkimi tymi maskotkami...

porankowa pluszakowa menażeria


2 komentarze:

  1. Pluszaki - moja zmora ;-) Co jakiś czas robię przegląd i przerzedzam towarzystwo. Macie niezłą armię ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, potwierdzam. Pluszakowa-armia to zmora jakich malo. Dwa plastikowe kartony Ikea + polka + a to tu, a to tam :)

    OdpowiedzUsuń

Daisypath Christmas tickers