1 maja 2020

Zbrodnia w święto pracy - redaguje GloriaStarsza*

W "święto pracy" Porankowa Mama zagoniła swoje córki - Glorię Starszą i Glorię Młodszą - do roboty i niestety, bardzo tego pożałowała.

Jak wszyscy wiedzą, w porankowym domu nigdy nie jest spokojnie. Nawet w "święto pracy", gdy prawie wszyscy śpią do drugiej po południu (oprócz porankowego taty który niestety w tym tygodniu musi chodzić do pracy), może zdarzyć się coś, co przyśpieszy bicie serca całej rodzince.

Otóż:
dzisiaj w godzinach południowych Porankowa Mama postanowiła zagonić swoje córki do roboty każąc im umyć podłogę. Niestety, dzień dzisiejszy jest wyjątkowo pechowy, więc nie obyło się bez wypadku. Plantacja sadzonek Porankowego Taty wyleciała w powietrze. Dosłownie.

Podczas oczyszczania podłogi w Porto Salon** Gloria Młodsza  poprosiła Glorię Starszą  o pomoc w przeniesieniu pudła pełnego ziemi i nasionek papryki i pomidorów. Niestety pudło - nie przeznaczone do dźwigania dziesięciu kilogramów ziemi - postanowiło skapitulować i pożegnało się z życiem. Podczas przenoszenia pudła na stół odpadło mu najpierw miejsce, za które było trzymane przez Glorię Starszą, przez co zrobiło fikołka wyrzucając swoją zawartość na podłogę. Następnie, pękły mu boki, a na koniec - jakby tego było mało - odpadło mu dno. Gdzieś w czasie odpadania ścianek w porankowym domu rozległo się krótkie "ups" i "ojoj" porankowych sióstr. No cóż, widocznie pudło wolało śmierć od życia dociążonego ziemią...

Porankowe siostry rozpoczęły reanimację poszkodowanych w czasie wypadku. Wybrały z rozsypanej ziemi widoczne sadzonki i położyły oddalone od miejsca zbrodni. Następnie, zamiotły ziemię w jedno miejsce oznaczając je specjalną taśmą klejącą z napisem OSTROŻNIE!
Porankowy Tata został poinformowany o wypadku oraz ostrzeżony, aby przed powrotem do domu przygotował się psychicznie na wstrząs. Wieczór spędził na poszukiwaniu szczątków pozostałych ofiar...

To jednak nie mógł być na dzisiaj koniec. Niedługo później, z Las Kuchnias** rozległ się głos Porankowej Mamy proszący o pomoc. Porankowe siostry zastały Porankową Mamę z zamrożonym chlebem, a raczej jego zwłokami, w ręce. Okazało się, że i woreczek od chleba nie chciał współpracować i przy wyciąganiu chleba z zamrażarki uległ... dekapitacji. Cała jego górna część się urwała... Awaria została szybko opanowana, a chleb powrócił do zamrażalnika zamknięty w nowym woreczku.

Jak widać, nawet w najbardziej leniwy dzień może przydarzyć się katastrofa. Szczególnie w porankowym domu. Aż strach się bać, bo teraz Porankowi Rodzice nakazali dzieciom posprzątać w łazience...

---
** Porto Salon, Las Kuchnias, Los Balkonos, St. Toalet, Costa del Hol... Koronawirusowa nomenklatura jak najbardziej na miejscu! (komentarz Porankowej Mamy)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers