Tegoroczne wakacje właśnie się rozpoczęły - z wielkim przytupem, trzeba rzec. Na dzień dobry, w poniedziałek, zaserwowano nam totalną rozpierduchę w systemie nauczania. Kto nie słyszał, niech zerknie tutaj i tutaj i niech zapamięta moje słowa: wrócimy jeszcze do elementarza Falskiego i książki "Mam 6 lat".
Gloria Starsza, która właśnie ukończyła klasę III i rozstała się ze swoją ukochaną panią, uznała reformę za wielce niesprawiedliwą:
- Czyli ja będę z nową panią lat 5 w tej szkole, a Ula ze swoją panią ma jeszcze dwa lata przed sobą? I nie pójdę do gimnazjum?
Gloria Młodsza, z kolei, mądrze wydedukowała:
- Szkoła powszechna... Hmm... Jak w Jetsonach? Taka szkoła przyszłości?
Trafiło dziecko w sedno. Ministrzyca z Ministerstwa Eksperymentów Narodowych wzorowała się chyba na kreskówce - szkoła powszechna jej się zamarzyła... I szkoła branżowa i specjalistyczna...
W ów poniedziałek, Pani Ministrzyca przyczaiła się na kanale YouTube i na żywo, z dala od rzeszy zainteresowanych, oznajmiała światu swój pomysł na zmianę systemu edukacji. Niczym Bill Gates prezentujący nową odsłonę Windowsa... Aż się chciało krzyknąć w ekran: error 406! error 406!
Bo z tą naszą oświatą to trochę tak, jak z Windowsem. Niby każda kolejna wersja jest lepsza, bardziej nowoczesna i każdy, ale to każdy "chce i powinien ją mieć" (a jeśli nie chce, to mu ją wciśniemy namolnie, tak jak obecną 10, która za chwilę sama mi się zainstaluje na kompie, bo ją olewam). Niby każda kolejna wersja ma lepszy interfejs. No ale nie bez przyczyny Windows nazywany jest Świndozą...
Tak samo z naszą oświatą. Do szkoły chodzić trzeba od zawsze. Każda ekipa rządząca dokonuje jednak poprawek systemu w imię tego, by lepiej, nowocześniej i bardziej "przyjaźnie" się uczyć. Tak poprawiają, że aż niedobrze się od tego robi. Bo każda poprawka polega na wyrzuceniu do kosza tego, co już jest i budowaniu niby-nowego. Obecne nowe wygląda tak:
Bo z tą naszą oświatą to trochę tak, jak z Windowsem. Niby każda kolejna wersja jest lepsza, bardziej nowoczesna i każdy, ale to każdy "chce i powinien ją mieć" (a jeśli nie chce, to mu ją wciśniemy namolnie, tak jak obecną 10, która za chwilę sama mi się zainstaluje na kompie, bo ją olewam). Niby każda kolejna wersja ma lepszy interfejs. No ale nie bez przyczyny Windows nazywany jest Świndozą...
Tak samo z naszą oświatą. Do szkoły chodzić trzeba od zawsze. Każda ekipa rządząca dokonuje jednak poprawek systemu w imię tego, by lepiej, nowocześniej i bardziej "przyjaźnie" się uczyć. Tak poprawiają, że aż niedobrze się od tego robi. Bo każda poprawka polega na wyrzuceniu do kosza tego, co już jest i budowaniu niby-nowego. Obecne nowe wygląda tak:
source: Twitter Ministerstwa Edukacji @MEN_GOV_PL |
source: z bloga Katarzyny Hall |
Ale nie o tym miało być.
Miało być o wakacjach.
Bo na wakacje jedziemy! I to już niedługo. Nad polskie morze przez Kaszuby. Przez Chojnice, Kościerzynę, Stryszą Budę, Wejherowo aż po Władysławowo i Hel oraz Łebę. A w drodze powrotnej Malbork, Tuchola, Nakło Nad Notecią i Kcynia.
A że ten blog jakoś tak mchem porasta pomyślałam, że może równie dobrze służyć za przewodnik dla tych, którzy z dziećmi w Polskę chcą wyruszyć. Bo nasza czwórka dość wymagająca jest - nie wygód lecz przygód i wiadomości łakniemy. Nie hoteli, plaży i animatorów, lecz własnej kuchni, tajemnic, ciekawostek i natury. I bycia razem, z dala od szkoły i pracy.
A zatem, kto ciekaw, niech zagląda, bo w najbliższym miesiącu rzecz o nadmorskich kurortach będzie, o atrakcjach "po drodze", o zdobywaniu odznaki Bliza, o planowaniu podróży i o jedzeniu na trasie. No i o moich ukochanych Kaszubach.
A teraz, idę nalać sobie wakacyjnego drinka.
Witaj przygodo!
Witaj przygodo!
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz