20 lipca 2012

opowieść zaległa: winda

Jedną z pierwszych opowieści na naszym blogu była opowieść o windzie. O tym, że jest za wąska i nie mieści się w niej wózek, że zapomina o naszym piętrze rozwożąc mieszkańców wedle uznania... Ta winda to przeszłość. Ponad rok temu, wczesnym rankiem, obudził nas młot pneumatyczny zwiastujący remont. Długi, kurząco-pylący remont czeluści szybu.
Zniknęły czerwone guziczki ze ściany. Zniknęły podwójne drzwi pamiętające czasy PRL. Lustro z ułamanym kącikiem. Została za to elegancka ściana, którą - co przecież oczywiste - należało wyremontować PRZED wymianą windy...


Długie dyskusje piwniczne zaowocowały wspólnotową decyzją o zakupie windy nowoczesnej, automatycznej, eleganckiej i klaustrofobicznej. Windy, która "mówi": parter, wyjście w budynku oraz przeszkoda w drzwiach (co oznacza zazwyczaj torebkę, but lub cztery-litery stojące w świetle fotokomórki decydującej o zamknięciu drzwi). Długie wspólnotowe dyskusje piwniczne nie doprowadziły jednak do tego, by winda została zaopatrzona w nową funkcjonalność jaką jest bezpośrednie połączenie z operatorem/psychologiem, gdy winda zatrzyma się z niewyjaśnionego powodu miedzy piętrami i trzeba będzie oczekiwać na przyjazd serwisantów w ciasnym metalowym pudle pozbawionym okna i wentylacji. Zdecydowano się jednak na zamontowanie monitoringu w postaci małej kamerki obserwującej każdy ruch człowieka przekonanego o tym, że go nikt nie widzi.


Ponad rok temu pierwszy raz pojechaliśmy rodzinnie nową windą - zastanawiając się, czy już działa i czy można nią jechać, bo zapomniano o informacji dotyczącej uruchomienia nowego urządzenia. Płynnie dowiozła nas na nasze piętro informując: piętro szóste. Elegancko otworzyła drzwi i świat wydawał się piękny.
Zapomnij człowieku o za wąskich drzwiach. Zapomnij o kopaniu prądem przez metalową obudowę. Zapomnij o czekaniu wieki na to aż winda raczy przyjechać. Zapomnij o wiecznych naprawach.

A teraz, po roku...


... zapomnij człowieku o tym, co napisałam powyżej...


Wsiadam do windy z dziećmi po kwadransie oczekiwania. Chcemy wyjść z budynku. Duszę "0". Winda zamyka drzwi i rusza.
Piętro siódme. ??? Piętro ósme. ???!!! Piętro dziewiąte... Piętro dziesiąte...
Wyżej to tylko do nieba. Jedziemy na parter?
Piętro siódme.
Piętro szóste.
...
Parter. Wyjście z budynku.

Narzekać jednak nie będę. Cud, że w ogóle przyjechała na to nasze piętro 6 i 1/2 bo ostatnio znowu nas nie zauważa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daisypath Christmas tickers