3 lipca 2008

rekordy

W umiarkowanym szale przygotowań do powitania nowego członka rodziny, Porankowy Tata biega na różnego typu zakupy. Wczoraj, jako że nie mógł usiedzieć w miejscu, oddelegował się sam do hurtowni spożywczej, by zrobić zapasy na czarną godzinę.
Na liście zakupów znalazł się m. in. arbuz. Arbuzy z reguły są duże i ciężkie, ale w lecie mają jedną miłą cechę - są tanie. Porankowy Tata wybrał więc gigantycznego arbuza (nomen omen: arbuza z Węgier) i razem z innymi zakupami udał się z owym arbuzem do kasy. A tam niespodzianka - relatywnie tani arbuz objawił się na paragonie jako arbuz za 112,75zł... Porankowy Tata początkowo zwątpił i zaczął się zastanawiać - na szczęście umysł miał jeszcze w miarę przytomny - czy nie potrafi określić wagi arbuza i rzeczywiście kupił jakiegoś giganta, który powinien się znaleźć w Księdze Rekordów Guinessa, czy też kod kreskowy zawiera błędne dane.
Paragon tajemnicę rozwikłał: jak wół było na nim wydrukowane, że arbuz, którego cena wynosi 1,29zł/kg kosztuje 112,75zł, gdyż waży... 87kg 400g... Kasjerka sprawdziła kod raz i drugi, a kasa uparcie pokazywała szokującą wagę i powalającą cenę. Porankowego Tatę zdecydowanie odstresowało stanie w kolejce do kasy zwrotów i reklamacji, gdzie na jednego smacznego arbuza trzeba było wypisać tonę papierków i podpisać kolejne tyle - cóż, może faktycznie ów arbuz to jakiś ważny arbuz...

Z kolei szał przygotowań dla reszty porankowej rodziny to ostatnio głównie pranie i prasowanie (oddajemy honor, bo prasowaniem zajmują się głownie babcie) ubranek w rozmiarze 56-62 (porankowa rodzina łudzi się, że kolejny potomek będzie miał normalne wymiary, a nie pobije rekordu wagi i długości...). Ubrania w szufladach zostały ładnie posegregowane, Porankowa Panienka dzielnie uczestniczyła w przygotowaniach i kilkakrotnie udowodniła, że pamięta, która szuflada jest jej, a która Porankowej Dzidziuli. Udowodniła to aż za dobrze, gdy przy okazji kataru nie mogła znaleźć chusteczki do nosa, a widocznie z jakiegoś super ważnego powodu nie chciała przyjść do porankowych rodziców, by o nią poprosić. Otóż Porankowa Panienka z pełną świadomością swojego czynu otworzyła nie swoją szufladę, wyjęła z niej śpioszek, w który Porankowa Dzidziula miała zostać ubrana na drogę ze szpitala do domu i perfekcyjnie wydmuchała w niego nos. Następnie obejrzała ów śpioszek i dziarskim krokiem przyniosła go do pokazania Porankowej Mamie, by chwilę później zanieść go do pralki krzywiąc przy tym nos z obrzydzenia. Dla przypomnienia, Porankowa Panienka ma 1,5 roku...

1 komentarz:

  1. Oj, Porankowa Panienka chyba miewa chwile zazdrości o swą mamę i przypuszcza atak na swą siostrzyczkę... i to jaki wyrafinowany! :) Oj, będzie wesoło na Poranku! Już się nie mogę doczekać notek z relacjami. :D

    OdpowiedzUsuń

Daisypath Christmas tickers