5 czerwca 2008

wózek


Oto historyczny wózek Porankowej Panienki, który był bohaterem dotychczasowych postów. Przecudny bolid, który za żadne skarby nie zamierzał wejść do windy porankowego domu i trzeba się było mocno nagimnastykować, żeby wyjść z nim na spacer. Ale gimnastyka zawsze była tego warta, bowiem spacer z takim wózkiem to sama przyjemność - wózek dosłownie sam się prowadził, nie straszne mu były uroki polskich dróg, a dziecię miało w nim tyle miejsca, że mogło ze spokojem zaprosić kumpla do zabawy.

Z wózkiem tym jednak porankowa rodzina musiała się pożegnać - w niedalekiej przyszłości trzeba będzie logistycznie rozpracować wychodzenie na spacer z dwójką względnie małych dzieci i w perspektywie tej nie ma miejsca na dodatkowe zmaganie się ze składaniem i rozkładaniem wózka, który do windy w normalny sposób wejść nie chce. Wózek został więc sprzedany.
Kłopot jednak został, bo przecież jakimś wózkiem dzieci poruszać się muszą. Porankowi rodzice podjęli więc decyzję, że czas kupić nowe wózki - spacerówkę dla Porankowej Panienki oraz wózek dwufunkcyjny dla potomka nr 2. Rzecz w tym, że porankowi rodzice od zawsze mieli swoje fanaberie i uparli się, że znajdą takie wózki, które sprostają ich wymogom (czyt. będą choć trochę zbliżone do wózka, który został sprzedany) a zarazem bez trudu wjadą do windy. Mało kto wierzył, że się uda - wózek z zawieszeniem na skórzanych paskach, na pompowanych kołach, który ma szerokość mniejszą niż 60cm??? Taaak...
No ale, porankowi rodzice rzadko kiedy się mylą, moi drodzy :-D I w ten oto sposób wczoraj, koło godziny 1 popołudniu do porankowych drzwi zadzwonił kurier, który przytaszczył piękny wózek dwufunkcyjny spełniający wygórowane wymagania porankowych rodziców. A że wózek okazał się być lepszy niż można było przypuszczać, oficjalnie go reklamujemy - TWD Collection, sprzedawany na Allegro przez firmę Skrzat z Kłobucka. Cena powalająco niska jak na wózek tej jakości, przesyłka ekspresowa, wózek ładniejszy niż na zdjęciach, masa kieszeni, kieszonek i innych bajerów, gratisowo folia przeciwdeszczowa i moskitiera. A co najlepsze, Porankowa Panienka w nim usiadła i odmówiła wyjścia. Trzeba będzie rozpracować sposób na to, by zechciała się przesiąść do swojego nowego wózka, jak tylko urodzi się potomek nr 2... (spacerówki Porankowej Panienki jeszcze nie reklamujemy, bo jeszcze nie jest kupiona i na 100% pewności nie ma, że jest ok...).
Teraz zaczynamy nowy rozdział w historii opowieści wózkowych :-)


***

a z zupełnie innej beczki - Porankowa Mama poleca do przeczytania: pedagog: Upadek dobrych obyczajów Jakże to prawdziwe...

2 komentarze:

  1. Rewelacja! :) Bo już mi żal było słuchania tych opowieści o nieprzystosowanej windzie do potrzeb użytkownika... czemuż to jest tak, że to my musimy się dostosowywać do wyrobów naszych rąk, a nie one do nas?
    BTW... jaki kolor wózka? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kolor wózka - powtórka z rozrywki (oliwka-beż)... tacy niereformowalni jesteśmy :-D

    OdpowiedzUsuń

Daisypath Christmas tickers