Stajemy przy kasie. Nawiązujemy z panią kasjerką luźną rozmowę i nagle słyszę z ust tejże kasjerki:
- To dzieci czy wnuki?
- Ekhm? Proszę? - pytam oszołomiona.
- To są pani dzieci czy wnuki? - powtarza kasjerka
- Eeee... dzieci - odpowiadam wpatrując się w nią z niedowierzaniem. Musiała zauważyć moje zdziwienie/oburzenie, bo szybko dodała:
- Pytam, bo na porodówce leżałam z babką, która rodziła mając 16 lat i jej matka też, więc w wieku 32 była babcią.
Jasne...
Po odejściu od kasy pytam Ślubnego:
- Czy ona właśnie uznała, że jestem babcią własnych dzieci?
- No wiesz - zaczyna Ślubny. - Zawsze powtarzam, że jak się złościsz to nie wyglądasz najkorzystniej.
Jeeeeeebbbbuuuddd.
W domu, jak na babcię przystało, wyjęłam pudło z przyborami do szycia i dla odreagowania uszyłam ręcznie suknię dla nowo nabytej Barbie. Suknia wg projektu Glorii Starszej, więc proszę podziwiać piórkowy kapelusz i skrzydełka jak u wróżki. Suknia czeka jeszcze na falbanki, które zostały wymyślone godzinę temu, a ja za diabła nie wiem, z czego je zrobić.
No co za wstrętna baba!
OdpowiedzUsuń...przepraszam, ale musiałam to napisać. Zresztą "ogłupienie" kasjerek jest powszechnie - mnie ostatnio uznała za dziecko i zażądała dowodu osobistego.
Ale wiesz, pierwsze co sobie zawsze myślę - czegoś zołza zazdrości i musiała jakoś dopiec. Pomaga. :)
Kreacja za to przepiękna! Też aniołem chcę być... ;)
Droga Babciu! ;-))) Falbanki najlepiej z firanki, chyba?
OdpowiedzUsuńa Ślubnego to nikt nie skomentuje???!!! ech...
OdpowiedzUsuńPodchodziłam do firanki z nożyczkami już kilka razy ;) odwiedzę chyba jednak miejscowy ciuchland i kupię na wagę 100g falbanki - tylko projektantka musi się zdecydować, czego właściwie chce.
A, kreacja wzbogaciła się o szydełkowy berecik z falbanką, bo "szefowa" uznała, że piórka jej za bardzo latają...
"Że jak się złościsz nie wyglądasz najkorzystniej" - to jest przecież szczyt dyplomacji! I wzór empatycznego męża!!! ;-)))))))
OdpowiedzUsuń