Wczorajszy dzień (bardzo zabiegany i zapracowany mimo pięknej pogody) został jednak uratowany wyjątkowo udanym obiadem (kurczak curry), długim spacerem z Porankową Panienką w kierunku Biblioteki Uniwersyteckiej (cel został osiągnięty, książka odebrana, choć Porankowej Panience wizyta w mieście wybitnie się nie podobała), wstępną lekturą naukowej choć przyjemnej w odbiorze książki (o buncie młodzieńczym) oraz lekturą małego artykułu z działu Nauka w Gazecie Wyborczej - artykuł dotyczył ceremonii wręczania nominacji profesorskich, która miała miejsce 31 stycznia w Pałacu Prezydenta... Z jednej strony jest to śmieszne, z drugiej tragiczne. Szczególnie w pamięci utkwił Porankowej Mamie ten oto fragment:
Gratulując sukcesu, Pan Prezydent powiedział, że mogliśmy zrobić więcej, a nauka polska pozostawia wiele do życzenia.No i teraz człowieku, bądź tu mądry... Cokolwiek zrobisz i tak będzie źle... (wymowne milczenie; refleksja ocenzurowana)
Lektura Gazety Wyborczej została przerwana dziwnym odgłosem dobiegającym z pokoju Porankowej Panienki, która wedle wszystkich znaków na niebie i ziemi miała w tym czasie smacznie drzemać (dodać należy, że od kilku dni dziecię w dzień prawie w ogóle nie sypia). Ów dziwny odgłos został zwieńczony tupotem bosych stóp na panelach i wybiegnięciem małej, śmiejącej się, nie do końca ubranej postaci na korytarz. Porankowa Panienka wykombinowała wczoraj, jak się wyciąga szczebelki z łóżeczka... Taaaaak, to by było na tyle jeśli idzie o spokój psychiczny porankowych rodziców. Dziecko się uniezależnia. Akceleracja.
A dziś Środa Popielcowa...
A to spryciula mała :)
OdpowiedzUsuń